To nie jest łatwy miesiąc dla piłkarzy z Kielc. Najpierw kontuzji nabawił się podstawowy obrońca Paweł Golański, a potem urazu kolana doznał też Radek Dejmek. Na dodatek trener Ryszard Tarasiewicz został ukarany przez PZPN usunięciem z ławki rezerwowych na dwa spotkania po zdarzeniach jakie wystąpiły podczas przegranego pojedynku z Ruchem Chorzów 0:2. Po porażce w piątek z Zawiszą Bydgoszcz 1:3 sytuacja Korony w ligowej tabeli jeszcze się pogorszyła, a widmo degradacji zrobiło się coraz większe.
[ad=rectangle]
Sztab szkoleniowy Korony musi jednak radzić sobie w takiej sytuacji. - W piątek właściwie po raz pierwszy graliśmy w takim zestawieniu obronnym. Pomimo porażki w Bydgoszczy wszyscy wiemy, że Paweł Golański i Radek Dejmek są dla nas kluczowymi zawodnikami. Jeśli wypadają tacy piłkarze ze składu, to niestety musi się to odbić na grze całego zespołu - uważa drugi trener drużyny Jarosław Wielgus.
To jest zresztą problem całego polskiego futbolu. W ligach zagranicznych trenerzy mają do dyspozycji w zasadzie dwie równe jedenastki. U nas ze względu na mniejsze finanse tego nie ma. - Czasami niektórzy próbują porównywać polską ligę do rozgrywek na zachodzie. Tam jednak w kadrze drużyny jest na przykład trzydziestu graczy i to też ma przełożenie na osiągane rezultaty. U nas tych graczy w składzie nie ma już tak dużo. My musimy szybko zapomnieć o tym pojedynku i skupić się na kolejnym - dodał Wielgus.
Czego zatem zabrakło Koronie, aby w Bydgoszczy odnieść dobry rezultat? - Właściwie to był mecz wykorzystanych szans, gdyż nasze błędy zostały od razu zamienione na bramki przez rywali. Gdy strzeliliśmy gola, to nasi zawodnicy poczuli, że mogą pokusić się o korzystny rezultat. To my prowadziliśmy grę, a przy drugiej strzelonej bramce w końcówce mogło się zdarzyć dosłownie wszystko - zakończył Wielgus.