Zwycięstwo nad Koroną Kielce 3:1 dało bydgoszczanom bezpośredni kontakt z zespołami walczącymi o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. Ponadto dopiero po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze Zawiszy wykonywali rzut karny. To może wydawać się nieprawdopodobne, ale od początku rozgrywek niebiesko-czarni nie dostali jedenastki, chociaż kilka razy sędziowie pomylili się na ich niekorzyść i karnego nie było.
[ad=rectangle]
To wszystko przewidział trener gospodarzy. - W tygodniu poprzedzającym mecz mówiłem moim piłkarzom, że będziemy mieli rzut karny. Takie miałem po prostu przeczucie. Zawsze trenujemy jedenastki, chociaż w tym sezonie sędziowie ich nam nie dyktowali. Ponadto ustaliliśmy w drużynie, kto ma wykonywać te elementy gry i są do tego odpowiednio dysponowani piłkarze - powiedział trener Rumak.
Dlaczego druga połowa w wykonaniu jego zespołu wyglądała inaczej? - Zespół Korony Kielce zaczął grać bezpośrednio. Na boisko wszedł ponadto Olivier Kapo i goście mieli dwóch napastników. Były dłuższe podania, zbliżali się do naszego pola karnego, a my musieliśmy wyjść wyżej. Chcieliśmy ich złamać, ale to się nie udało, chociaż Grzegorz Sandomierski przy strzałach graczy Korony Kielce nie miał zbyt dużo pracy - ocenił Rumak.
Pomimo zwycięstwa nad Koroną Kielce opiekun Zawiszy już powoli myśli o wtorkowym meczu z Cracovią Kraków. - W piątek moją drużynę mogę ocenić na trzy punkty. Jednak powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej, ale ponownie jak we wcześniejszych spotkaniach brakowało nam skuteczności. Na szczęście w pierwszej połowie wykorzystaliśmy praktycznie wszystkie swoje sytuacje i pomimo słabszej drugiej części najważniejszy jest końcowy wynik. Łapiemy kontakt, a w Krakowie znowu gramy o życie - twierdzi Rumak.