Concordia piętnuje chuliganów. "Rzucali kamieniami podczas reanimacji" (wideo)

Nie milkną echa tragedii w Knurowie, gdzie w szpitalu zmarł kibic trafiony z broni gładkolufowej. Concordia wskazała skandaliczne zachowania, do których doszło na stadionie.

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę na Śląsku. Concordia Knurów podejmowała w meczu 22. kolejki IV ligi Ruch Radzionków. Mecz został przerwany w pierwszej połowie w wyniku zamieszek na trybunach. Po decyzji sędziego kibice gospodarzy wdarli się na boisko, by podbiec pod sektor gości. Znajdowała się tam już policja, która użyła broni gładkolufowej.

Po niefortunnym wystrzale trafiony został kibic. Po reanimacji na płycie boiska został przewieziony do szpitala, gdzie nie udało się uratować jego życia.

Sprawa poruszyła opinię publiczną. Duża grupa kibiców zjednoczyła się w proteście wobec zachowania policji: niebezpiecznemu użyciu broni i nie udzieleniu pomocy rannemu.

Concordia Knurów, która była organizatorem meczu, nie podpisała się pod krytyką policji, natomiast napiętnowała działania kibiców, które doprowadziły do przerwania meczu i interwencji służb.

Wszystko było nie tak jak być powinno. Miało być święto, jest tragedia. Przy stanie meczu 1:4 (prowadzenie Radzionkowa) arbiter spotkania przerwał zawody. Już wcześniej ostrzegał, że jeśli fanatycy naszej drużyny niezaprzestaną rzucania petard na boisko, będzie musiał podjąć taką decyzję. Petardy jednak wciąż leciały... Po odgwizdaniu końca spotkania na płycie zaczęli się pojawiać miejscowi szalikowcy. Firma ochroniarska nie była w stanie powstrzymać fali wylewającej się z trybun (no właśnie jak ich nazwać). Kiedy tłum podbiegł do sektora zajmowanego przez przyjezdnych padły strzały z broni gładkolufowej. Jeden z kibiców został trafiony w okolice krtani, przebiegł jeszcze w kierunku swojego sektora i tam padł nieprzytomny na murawę zalany krwią

- zaczyna się relacja klubu na oficjalnym profilu w serwisie Facebook.

Concordia Knurów opublikowała film, na którym widać kibiców biegających po płycie boiska i lżących policjantów. Obrzucany przedmiotami w trybun kordon podszedł do rannego kibica z apteczką i część brała udział w akcji ratunkowej, czego nie było dokładnie widać na nagraniu udostępnianym przez kibiców, które krążyło w sobotę po sieci.

Czy musiało dojść do tej tragedii, czy dopiero gdy kolega walczy o życie na murawie fani obu kubów potrafią się z jednoczyć we wspólnym smutku. Czy ta jedność musi mieć wspólnego wroga Policję, której zadaniem było chronić. Czy gdyby jej nie było w ogóle mecz by się rozpoczął, czy trwałaby bijatyka na płycie boiska od samego początku. Czy gdy kolega walczy o życie, reanimowany przez towarzysza otoczony kordonem policji, na murawę muszą sypać się kamienie i petardy? Czy policjant musiał strzelać w tej sytuacji, a jeżeli tak to czy w okolice twarzy? Pewnie by nie strzelał, gdyby mecz toczył się dalej. Boże miej w opiece tego chłopaka i daj wszystkim rozum, zdrowy rozsądek, przecież tak nie musi być. Jesteśmy tylko ludźmi, sami nie damy sobie rady ze swoją głupotą. Tak wielu chciałoby przyjść na stadiony piłkarskie z całymi rodzinami, czy naprawdę nic nie da się z tym zrobić? Czy naprawdę muszą ginąć ludzie? Tak wspaniale jest robić zdjęcia świętu sportowemu jakim jest mecz piłkarski. Nie trzeba się przecież wzajemnie kochać (choć dlaczego nie) ale szanujmy się jako istoty ludzkie i bawmy się tym świętem. A tak jest tragedia i są łzy

- tymi słowami kończy się relacja Concordii.

Źródło artykułu: