Czy "Magic" stracił swoją moc?

Maciej Żurawski od dłuższego czasu nie może wrócić do formy, jaką prezentował w krakowskiej Wiśle, a także na początku swojej przygody w Celticu Glasgow. Grecka Larissa miała być wybawieniem dla jednego z najpopularniejszych i najambitniejszych polskich piłkarzy ostatnich lat. Nazywany w Szkocji "Magiciem", gdzieś zatracił swoją magiczną moc.

W tym artykule dowiesz się o:

- Grecka propozycja jest najbardziej konkretna. I ja jestem na Larissę zdecydowany. Nie kręcę nosem, nie marudzę, mam w głowie tylko jedno: jechać na Euro. - mówił tuż przed podpisaniem kontraktu z klubem popularny "Żuraw". Na Mistrzostwa Europy pojechał, ale podobnie jak cała drużyna, niewiele tam zdziałał.

Żurawski zaskarbił sobie sympatię kibiców i obserwatorów determinacją na boisku. W odróżnieniu od wielu innych graczy, walczył o każdą piłkę i nigdy nie odpuszczał rywalowi. Trener Leo Beenhakker czasem nawet mimo słabszej dyspozycji gracza Larissy wystawiał go na boisko, wierząc w jego umiejętności oraz polegając na jego doświadczeniu. Żurawski przestał jednak w pewnym momencie spłacać kredyt zaufania i stracił miejsce w podstawowej "jedenastce".

Sprowadzeniem "Żurawia" do Polski zainteresowała się wstępnie krakowska Wisła. Sam zawodnik nie zaprzecza, że coś jest na rzeczy. - Gra z Pawłem Brożkiem w linii ataku mogłaby być interesująca - mówił. Dla "Magica" pewnie byłaby to ostatnia szansa przypomnienia o sobie. Do zakończenia kariery ma już raczej bliżej niż dalej. W Larissie też już niczego wielkiego nie zwojuje. A w Krakowie mógłby pograć jeszcze trzy, cztery sezony, pokazać się w europejskich pucharach, i ułatwić pracę trenerowi Maciejowi Skorży, który dysponuje obecnie tylko jednym napastnikiem szerszego formatu.

Sytuacja gracza Larissy pokazuje pewien model polskiego piłkarza, wyjeżdżającego za granicę. Przykład Żurawskiego, a także wielu innych: Radosława Matusiaka ,Kamila Kosowskiego czy Grzegorza Rasiaka - pokazuje, jak bardzo nasi krajowi zawodnicy nie są przygotowani do gry za granicą. Brak umiejętności wytrzymywania kondycyjnego ciężkich treningów, bariera językowa, czy po prostu brak obycia w meczach prestiżowych – te elementy składają się na to, że polscy piłkarze wyjeżdżając za miedzę zwyczajnie przepadają.

Żurawski sam musi zdecydować, gdzie najłatwiej byłoby mu się odbudować. Larissa to ciekawe miejsce, ale chyba jednak bardziej dla turystów, niż dla zasłużonych polskich piłkarzy wysokiej klasy.

Komentarze (0)