W najbliższą sobotę minie cztery miesiące od pamiętnego ugryzienia Giorgio Chiellinego przez Luisa Suareza. Od tamtego czasu Urugwajczyk zagrał tylko w czterech kontrolnych spotkaniach i wciąż czeka na oficjalny debiut w koszulce FC Barcelony.
- Bałem się, że zrujnowałem własną karierę. Na początku nie dopuszczałem do siebie nikogo. Zamknąłem się z rodziną i dopiero po dłuższej refleksji, zdecydowałem się na przeprosiny. Wtedy zaczęły się kontakty z FC Barceloną, a kiedy dowiedziałem się od agenta, że wszystko zostało załatwione, zacząłem płakać. Ze względu na swoją sytuację i wielkie poświęcenie ze strony klubu. Bałem się, że po całym incydencie odwrócą się ode mnie plecami - wyjaśnił były napastnik Liverpoolu.
[ad=rectangle]
Jak wyglądało życie Suareza po ogłoszeniu 4-miesięcznej absencji? - Musiałem pracować na siłowni, unikać kamer i dziennikarzy. To były ciężkie czasy. Nie byłem profesjonalistą, musiałem się ukrywać. Zrozumiałem swój błąd i zaakceptowałem całą krytykę - dodał zawodnik.
Zdobywca Złotego Buta za poprzedni sezon szansę na debiut będzie mieć przeciwko Realowi Madryt na Santiago Bernabeu. Właśnie tego dnia miną cztery miesiące od feralnego zdarzenia na mistrzostwach świata. - Jestem zniecierpliwiony, ale nie mam obsesji. Nie wiem czy zagram, musicie o to spytać trenera. Nie muszę mówić Luisowi Enrique, że chcę zagrać na Santiago Bernabeu. Jestem piłkarzem Barcy i zawsze chciałem tu grać. Jeśli będę miał okazję zakończyć tutaj karierę, będzie to z pewnością kariera perfekcyjna - wyjawił Suarez.