Marquinhos od ponad roku znajduje się na celowniku FC Barcelony. W poprzednim letnim okienku transferowym Duma Katalonii przegrała batalię o Brazylijczyka z Paris Saint-Germain, które AS Romie zapłaciło 32 mln euro. Nic dziwnego, że na dotychczasowe zakusy Barcy mistrzowie Francji odpowiadali błyskawicznie - piłkarz nie jest na sprzedaż.
[ad=rectangle]
Katalońskie media podkreślają jednak, że na zakupy pozostało jeszcze 5 tygodni, a czas jest po stronie zespołu Luisa Enrique. Podobno sam zawodnik chciałby trafić na Camp Nou, gdyż konkurencja w zespole PSG jest bardzo silna - w zespole pozostał Thiago Silva, a jeszcze przed mundialem zespół zasilił David Luiz. Dodatkowo paryżanie mają problemy ze spełnieniem zasad finansowego Fair Play. Klub chce jeszcze wydać aż 60 mln euro na Angela di Marii, ale w takiej sytuacji musi sprzedać inną swoją gwiazdę. W prasie pojawiają się nazwiska Edinsona Cavaniego i Ezequiela Lavezziego, ale niewykluczone, że zostanie nim właśnie Marquinhos.
Ponadto Mundo Deportivo poinformowało, iż w grę może wchodzić również wypożyczenie piłkarza na Camp Nou. Transfer definitywny na pewno będzie kosztować zespół ponad 40 mln euro
Kilka dni temu wicemistrzowie Hiszpanii oficjalnie zaprezentowali Jeremy'ego Mathieu, ale sztab szkoleniowy liczy na pozyskanie aż dwóch środkowych defensorów. W przypadku niepowodzenia z transferem Marquinhosa, w grę wchodzi jeszcze zakup Thomasa Vermaelena albo Jana Vertonghena. Gracz Arsenalu Londyn miałby kosztować ok. 15 mln euro, natomiast Tottenhamu Hotspur nawet 22 mln.