- Jesteśmy dalej w rozmowach. Ciągle odbijamy sobie piłeczkę z działaczami i przechodzimy do coraz poważniejszych ofert. Coś więcej będzie wiadomo lada moment - przyznaje Mateusz Możdżeń, piłkarz poznańskiego Lecha, któremu kontrakt wygasa z końcem sezonu.
[ad=rectangle]
Gracz w obecnych rozgrywkach był podstawowym zaodnikiem Kolejorza. Na boiskach T-Mobile Ekstraklasy pojawiał się 32 razy, grając zarówno w pomocy, jak i w ataku. Jak sam twierdzi, w jego przypadku nic nie jest jeszcze przesądzone. - Nie chcę oceniać tych szans procentowo. Nic nie jest pewne, ani moje odejście, ani pozostanie. Na dzień dzisiejszy jeszcze nie mogę nic powiedzieć - mówi.
23-letni piłkarz rozmawia z włodarzami klubu ze stolicy Wielkopolski o nowym kontrakcie od przerwy między rundami, a mimo to strony nie doszły jeszcze do porozumienia. Jak przyznaje, elementem sprzyjającym negocjacjom jest munidal. - Teraz może funkcjonować nieco inaczej, bo mamy mistrzostwa świata. Kluby pewnie dopiero później pomyślą o składach, a okienko transferowe otwiera się tak jak zwykle, pierwszego lipca - uważa.
Możdżeń nie chce wyjawiać szczegółów negocjacji, jednak przyznaje, że obie strony nie powiedziały ostatniego słowa. - Nie mówię o żadnych terminach granicznych. Dopóki jestem zdrowy, to łatwo o tym mówić, ale gdyby coś się stało, to ucięło w którąś stronę - kończy.
Jeśli gracz pozostanie bez klubu nie powinien narzekać na brak zainteresowania. W kontekście jego transferu do tej pory wymieniano takie kluby jak Panathinaikos Ateny czy Hertha Berlin.