Od ponad dwóch lat nie grał w piłkę i... "pozamiatał" w Rybniku. "Tego się nie zapomina"

[tag=12068]Michał Trzeciakiewicz[/tag] ze Stomilu Olsztyn zaliczył udany występ w Rybniku, gdzie jego drużyna pokonała miejscowy ROW 2:0. Ukoronowaniem gry 30-letniego pomocnika był gol, który dobił gospodarzy.

- Zawsze, jeśli wyjazd jest długi, a ten jest bardzo długi, zwycięski mecz działa bardzo dobrze i atmosfera w autokarze będzie bardzo przyjemna - mówił tuż po wygranej na Śląsku jeden z bohaterów wieczoru. A ta podróż naprawdę musiała być przyjemna...

Już początek spotkania ułożył się znakomicie dla gości. Duma Warmii prowadziła od 8. minuty potyczki po strzale Piotra Darmochwała. Z upływem czasu olsztynianie coraz częściej stwarzali zagrożenie pod bramką Antonina Bucka.

- Bardzo dobrze broniliśmy i przeprowadzaliśmy groźne kontry. Byliśmy nastawieni, żeby zdobywać piłkę w środku pola i jak najszybciej przenieść grę na połowę przeciwnika i kończyć akcje strzałami, co się nam udało - ocenia rosły zawodnik.

Druga część meczu potwierdziła wyższość biało-niebieskich, którzy mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenie wyniku. - Druga połowa zdecydowanie dla nas. Mieliśmy dużą przewagę i wiele sytuacji. Zespół z Rybnika nie wiedział jak się za nas zabrać i stąd tak dużo okazji - analizuje 30-latek.

Pomimo licznych szans padła już tylko jedna bramka. Jej autorem był właśnie Michał Trzeciakiewicz, który z łatwością poradził sobie z defensorami ROW-u i umieścił futbolówkę w siatce, pozbawiając gospodarzy wszelkich nadziei. Dla gracza Stomilu był to premierowy gol, a także pierwszy występ po długiej przerwie spowodowanej kontuzjami.

Trzeciakiewicz, to były zawodnik m.in. Sandecji Nowy SączJagiellonii Białystok i Korony Kielce. Wychowanek Stomilu tej zimy rozpoczął treningi z ekipą Adama Łopatki i znalazł na Piłsudskiego zatrudnienie. Ostatni raz o stawkę zagrał w sierpniu 2011 roku, kiedy Sandecja przegrała z Gryfem Wejherowo w pojedynku o Puchar Polski.

Marzył mu się powrót na boisko. - Miałem sen. Śniłem tylko o tym, że wracam do grania. Nie było w tym bramki. Mam nadzieję, że następne spotkania będą jeszcze lepsze w naszym wykonaniu, bo musimy wygrywać i zdobywać punkty, żeby utrzymać się w lidze.

Czy po tak długiej przerwie możliwy jest powrót na murawę w takim stylu? - Tego się nie zapomina. Mimo, że dwa lata nie było mnie w profesjonalnej piłce, to cały czas pracowałem z młodzieżą i uczestniczyłem również w tych zajęciach, sam dla siebie dużo robiłem. To wejście było potwierdzeniem tego, że dobrze pracowałem i, że można - cieszy się istny wieżowiec w barwach zespołu z Olsztyna, który świetnie zainaugurował rundę wiosenną.

Taka postawa może napawać optymizmem przed kolejnymi pojedynkami w I lidze. - Każdy przeciwnik jest inny, trzeba do niego inaczej podejść. Bardzo długo analizowaliśmy grę drużyny z Rybnika, przeglądaliśmy materiały wideo, oglądaliśmy każdego zawodnika... Tak musimy robić z każdym rywalem. Dobrze się przygotować, szukać słabych punktów i wykorzystywać je na boisku - kończy Trzeciakiewicz.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Komentarze (0)