Powrót Leszka Ojrzyńskiego do Kielc wywołuje wiele emocji i tym samym sprawia, że najbliższa ligowa konfrontacja będzie dla żółto-czerwonych wyjątkowa. Jak zapewnia jednak Zbigniew Małkowski z momentem rozpoczęcia meczu liczyć się będzie tylko zwycięstwo Korony. - Wychodząc na zielone boisko przy Ściegiennego przyjaźń i koleżeństwo się skończy. Tak jak trener przyjeżdża tutaj po 3 punkty, tak samo i my będziemy grali o to, żeby pozytywnie zakończyć ten rok i aby z optymizmem podejść do rundy wiosennej - mówi.
Gospodarze sobotniego meczu w ostatnich tygodniach wyraźnie odżyli, czego efektem jest ich poprawiająca się sytuacja w tabeli. Początek sezonu nie był jednak tak udany, o czym doskonale pamięta 35-letni golkiper. - Nasza dyspozycja była związana z zawirowaniami jakie miały wtedy miejsce w klubie. Jeden trener odszedł, drugi się pojawił, przyszedł też nowy trener od przygotowania kondycyjnego, potem znowu odszedł...
- Trener Pacheta trochę się smuci, że to jest ostatnia kolejka, bo widzi, że zespół zrobił krok do przodu i prezentuje to, czego od nas wymagał od samego początku - powiedział Zbigniew Małkowski.