Historia budowy nowego stadionu Górnika Zabrze sięga 2011 roku. To wtedy rozpoczęto demontaż starego obiektu. Chociaż ta część inwestycji nie przebiegała gładko, to ostatecznie po pięciu latach powstały trzy trybuny gotowe pomieścić 24,5 tys. kibiców. Poślizg był ogromny - początkowo planowano, że ten etap budowy zamknie się w dwóch latach.
Władze Zabrza od początku mówiły, że budowa ostatniej, czwartej trybuny rozpocznie się, gdy gotowa będzie pozostała część stadionu. Pustki w kasie miasta sprawiły, że temat odwlekano, aż na początku 2023 roku podpisano dokumenty na jej wyburzenie. Po dwóch latach od tamtych wydarzeń magistrat znów ma nie lada problem z Areną Zabrze. O co chodzi?
Arena Zabrze czeka na krzesełka i loże VIP
Zabrze wyciągnęło wnioski z błędów popełnionych przy pierwszej części inwestycji, kiedy to kilkukrotnie budowę stadionu przerywano i pojawiły się spory finansowe z wykonawcą robót. Dlatego tym razem prace podzielono na mniejsze etapy. Obecnie trybuna już stoi, ale brakuje na niej m.in. sporej części krzesełek. Nieukończone są też loże VIP. Nieoficjalnie wiadomo, że sytuacja szybko nie ulegnie zmianie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
Miasto ma problemy finansowe, a na dokończenie inwestycji potrzebna pokaźnych środków. Kilkanaście miesięcy temu mówiło się o ok. 30 mln zł, dziś ta kwota wzrosła do 40 mln zł. Ratunkiem miała być dotacja z Ministerstwa Sportu. Tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku premier Mateusz Morawiecki obiecał, że budowa obiektu w Zabrzu zostanie dofinansowana kwotą ponad 45 mln zł.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości składał hojne obietnice. W pobliskim Chorzowie premier obiecał 100 mln zł na budowę nowej areny Ruchu, na rozbudowę obiektu Raków Częstochowa miał otrzymać 40 mln zł z kasy państwa. Jarosław Kaczyński był z kolei gotów finansować nowy stadion żużlowy w Lublinie, którego koszt wyceniany był w tamtym momencie na 200 mln zł. Tyle że PiS przegrał wybory, więc na obietnicach się skończyło.
W międzyczasie do zmiany władzy doszło też w Zabrzu. Wieloletnią prezydent Małgorzatę Mańkę-Szulik zastąpiła Agnieszka Rupniewska. Nowa władza szybko zdała sobie sprawę, jak trudna jest sytuacja finansowa miasta. Dość powiedzieć, że magistrat musiał zaciągnąć kredyt, aby mieć środki na wynagrodzenia urzędników i nauczycieli. Dlatego nikt nie wierzy, że uda się dotrzymać terminu zakończenia inwestycji. Ostatnia z trybun miała być w pełni gotowa w maju 2025 roku.
- Na pewno będę prosić pana ministra Nitrasa o to, żeby wyasygnował takie środki. Nie wiem, na ile będzie to możliwe, ale na pewno nie będę czekała, aż minister przyjedzie do Zabrza, tylko sama będę prosić. Dla nas na pewno byłaby to chociaż odrobina oddechu, biorąc pod uwagę kiepską sytuację finansową naszego miasta - mówiła Rupniewska w Radiu Piekary w kwietniu 2024 roku.
Jak się później okazało, w Ministerstwie Sportu nie zabezpieczono pieniędzy na inwestycję.
Jak rozwiązać problem stadionu w Zabrzu?
Obecnie nieukończone są nie tylko trybuny, ale przede wszystkim loże VIP, których wynajem miał generować zysk dla Górnika Zabrze. Chętnych na korzystanie z lóż było ponad stu. Dlatego w magistracie zrodził się pomysł, aby zainteresowane podmioty same ukończyły luksusowe loże, a następnie odliczyły sobie koszty z tym związane od ceny wynajmu. Czy ten pomysł ma szansę na realizację? Nie wiadomo.
- Mamy unikać oficjalnego komentowania tematu stadionu w Zabrzu - usłyszeliśmy od jednego z pracowników miejskiego urzędu.
Pieniędzy brakuje też na kluczowe prace przy nowych szatniach piłkarskich, pomieszczeniach przeznaczonych do odnowy biologicznej i części biurowej. Chcieliśmy o tym porozmawiać z dyrektorem technicznym spółki Stadion w Zabrzu sp. z o.o., ale nie odebrał naszego telefonu. Z kolei prezes Wojciech Ździebło był niedostępny, gdyż przebywał na spotkaniu w zabrzańskim magistracie. Dlatego wysłaliśmy nasze pytania do spółki i magistratu, na odpowiedzi czekamy.
Spółka obciążeniem dla miasta
Obecnie realny jest scenariusz, w myśl którego niedokończona czwarta trybuna będzie straszyć kibiców przez kilka lat. Wpływ na kondycję finansową miasta mają m.in. jej spółki. Długi piłkarskiego Górnika sięgają kilkunastu milionów złotych, podobnie zresztą jak stadionowej spółki. Mówił o tym w lipcu na sesji Rady Miasta Zabrze wiceprezes Maciej Buchalik.
- Naszym największym dłużnikiem jest spółka Górnik Zabrze. Tu stosunek tego długu do naszych zobowiązań stanowi 2,5-krotność. Inaczej mówiąc, jeśli rozliczylibyśmy się z klubem, to jesteśmy na plusie - mówił Buchalik, który kilka tygodni później został odwołany z funkcji wiceprezesa stadionowej spółki.
Szacowane straty spółki Stadion w Zabrzu sp. z o.o. tylko w 2024 r. miały wynieść ok. 19 mln zł. Firma rok w rok znajduje się na minusie. Większość jej wpływów pochodzi z umowy na wynajem obiektu Górnikowi. Pozostałe przychody to zasługa umów komercyjnych - wynajęte są niemal wszystkie powierzchnie komercyjne na stadionie. Arena Zabrze mogłaby też poprawić swoje saldo, gdyby miała sponsora tytularnego, ale takowy na razie się nie znalazł.
Buchalik na sesji rady miasta mówił, że spółka wysłała ponad 100 ofert do różnych firm, ale odpowiedzi były dość podobne. "Nie macie ukończonego stadionu, więc czekamy na rozwój wydarzeń" - tak mieli mówić potencjalni sponsorzy według Buchalika. Koło więc się zamyka.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty