Poprzedni selekcjoner reprezentacji Polski jasno nie określił kto jest jego numerem jeden w bramce. Swoje szanse dostawali Przemysław Tytoń, Artur Boruc i Wojciech Szczęsny. Gdy wydawało się, że stałe miejsce między słupkami wywalczył sobie Boruc, to przeciwko Anglii bronił Szczęsny. I spisał się bardzo dobrze. Na kogo postawi nowy szkoleniowiec biało-czerwonych?
- Mówię to już od ładnych paru miesięcy czy od roku - mamy czterech zawodników światowej klasy - jednego bramkarza, nie wiem którego, Piszczka, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. Niestety trenerzy za to biorą pieniądze, że muszą powiedzieć, który bramkarz jest numerem jeden. Za wzór stawiałem Jurgena Klinsmanna, który objął reprezentację Niemiec i 1,5 roku przed mistrzostwami posadził na ławę najlepszego piłkarza poprzednich mistrzostw, Olivera Kahna, a powiedział, że dla niego pierwszym golkiperem będzie Jens Lehmann - komentuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.
Zupełnie innego zdania jest natomiast Andrzej Juskowiak, który jak wiadomo niejednemu bramkarzowi gole strzelał. - Niestety u nas musi być dywagacja kto jest numerem jeden. Jeżeli ma się taką konkurencję, to trudno nagle powiedzieć, że to będzie ten. Przed mistrzostwami Europy nikt sobie nie wyobrażał, że może zabraknąć w bramce Szczęsnego, a po kilkudziesięciu minutach okazało się, że trzeba coś zmienić. To nagle wywróciło hierarchię jeśli chodzi o numer jeden. Reprezentacja to nie jest klub - przekonuje były napastnik.
Juskowiak także jednak za przykład podaje Niemców. - Zapewne dużo łatwiej by się grało, broniło takiemu bramkarzowi jeżeli by miał taki status bramkarza numer jeden, co bardzo lubią robić Niemcy. Tam jest hierarchia i nawet jeśli ktoś dobrze broni w lidze, to raczej nawet nie dostaje szansy jeśli ktoś nie popełnia błędów w reprezentacji. Nawet jeśli chodzi o napastnika - Kiessling - król strzelców poprzedniego sezonu Bundesligi, nie ma praktycznie szans, aby się dostać do reprezentacji. Po prostu nie pasuje i to jest decyzja trenera - zaznaczył były reprezentant Polski.
Jan Tomaszewski twardo broni jednak swojego zdania. - Przecież to wszystko nie jest profesjonalnie robione, jak pragnę Boga! Przecież bramkarze nie mogą rywalizować ze sobą na zgrupowaniu tylko oni muszą rozgrywać mecze z przeciwnikami - jak ten Anglik gra, jak ten Ukrainiec czy Czarnogórzec gra, a nie rywalizować ze sobą. Niestety, ale taka sytuacja od czterech lat panuje. Po prostu od czterech lat jest niszczenie polskiej piłki - podkreślił bohater z Wembley.
Nowy selekcjoner będzie miał spory orzech do zgryzienia. Zarówno bowiem Boruc, jak i Szczęsny, dobrze prezentują się w swoich klubach. Kto zostanie więc numerem jeden między słupkami reprezentacji Polski?
P.S. nie ma takich ;)