Dno coraz bliżej
Czy Ruch Chorzów znajduje się blisko piłkarskiego dna? Po poniedziałkowej porażce aktualni wicemistrzowie Polski wciąż plasują się na bezpiecznym miejscu w lidze, ale ich przewaga nad Podbeskidziem Bielsko-Biała stopniała do pięciu punktów. Dodajmy, że bilans meczów z Góralami podopieczni Jacka Zielińskiego mają niekorzystny.
Patrząc na styl gry prezentowany przez Niebieskich, trudno szukać optymizmu. Ruch gra schematycznie, bez dynamiki, a przede wszystkim bez woli walki. Wydaje się, że chorzowianie już zimą uwierzyli w to, że się utrzymali. Tymczasem świetna postawa bielszczan zaczyna... paraliżować zespół. Niebieskim teoretycznie do utrzymania brakuje 3-4 punktów, ale mogą mieć problem z ich wywalczeniem.
Ruch czekają pojedynki na wyjeździe z Lechią Gdańsk, Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok oraz spotkania na własnym stadionie z Pogonią Szczecin i Legią Warszawa. Z taką grą ze zdeterminowanymi przeciwnikami Ruch może punktować sporadycznie.
To już przerabiali
Podobne zdarzenia miały miejsce w 2009 roku. Wówczas sytuacja w lidze Niebieskich była jeszcze gorsza. Jednak przyjście Waldemara Fornalika odmieniło zespół. Teraz w Chorzowie nikt zmiany trenera nie planuje, bo nowemu szkoleniowcowi trzeba zapłacić. Przy Cichej, w związku z niską pozycją w lidze, a co za tym idzie niższymi wpływami na koniec sezonu, już rozpoczęto wariant oszczędnościowy. Należy również pamiętać, że Jacek Zieliński jest drugim szkoleniowcem Ruchu w sezonie.
Brak lidera = brak drużyny
Gdyby przed rokiem ktoś powiedział, że po 365 dniach Niebiescy będą w dole tabeli, wielu pukałoby się w czoło. Tymczasem odejście Waldemara Fornalika oraz Rafała Grodzickiego, Wojciecha Grzyba i Pawła Abbotta sprawiło, że w szatni zabrakło lidera. Zimą dołączył do zespołu Marcin Baszczyński, ale defensor wydaje się na razie bardziej sfrustrowany zastaną sytuacją i nie dał drużynie tego, czego oczekiwali od niego kibice. Wprawdzie "Baszczu" gra dużo pewniej niż na początku rundy, jednak partnerzy w defensywie z nieobliczalnym Piotrem Stawarczykiem na czele zadania mu nie ułatwiają.
W piersi przy Cichej powinni uderzyć się wszyscy. Od działaczy, przez piłkarzy, po kibiców. Frekwencja w Chorzowie diametralnie spadła i takiej sytuacji nie można tłumaczyć tylko i wyłącznie niskim standardem obiektu, na którym swoje mecze rozgrywa Ruch. Jak widać Niebiescy mają wielu kibiców sukcesu, którzy na spotkania przychodzą tylko wtedy, gdy drużyna plasuje się wysoko lub też gra derbowy mecz z Górnikiem Zabrze.
[nextpage]
Chybione decyzje działaczy
Z kolei działacze Niebieskich zapewne do dzisiaj zastanawiać się muszą czy błędem nie było pochopne zdymisjonowanie Tomasza Fornalika. Pod kierunkiem Jacka Zielińskiego zespół nie zrobił oczekiwanego postępu, a można nawet odnieść wrażenie, że wykonał krok w tyłu. Następny grozi... upadkiem, a co najmniej spadkiem z ligi.
Latem działacze z Cichej poważnie wzmocnili zespół. Mówiło się, że na nowych piłkarzy chorzowianie wydali kilka milionów złotych. Tymczasem większość inwestycji okazała się chybiona. Do tego przedłużono kontrakty z kilkoma zawodnikami, którzy zawodzą.
Świetlana przyszłość? Trudno w to wierzyć
Co czeka Ruch w najbliższej przyszłości? W Chorzowie zapewniają, że problemów z otrzymaniem licencji nie będzie. Wprawdzie premii za wicemistrzostwo piłkarze do tej pory nie zobaczyli na kontach, ale do końca grudnia wszystkie pensje mają zapłacone. To jest jeden z wymogów, jaki przed działaczami klubowymi stawia komisja licencyjna.
Można założyć, że chorzowianom uda się uciułać w pięciu ostatnich meczach 3-4 punkty i szczęśliwie utrzymają się w ekstraklasie. Jednak w następnym sezonie, z tym składem i z Jackiem Zielińskim na stanowisku pierwszego trenera, zespół daleko nie zajdzie. Niebiescy mogą przejąć rolę, jaką jesienią "grali" piłkarze GKS Bełchatów i Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Nieoficjalnie w klubie można usłyszeć, że latem trener Zieliński (ma umowę do czerwca 2014 roku) z Ruchu odejdzie. Tylko czy wówczas nie będzie za późno na zmiany?
Postscriptum
W poniedziałek przy Cichej obecny był trener Podbeskidzia Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec zadowolony mógł opuszczać Chorzów. Nikt i nic nie może bardziej zmotywować jego drużyny niż notoryczne potknięcia rywali w walce o ligowy byt.