Nadspodziewanie dobrze rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy rozpoczęła drużyna Górnika Zabrze. Po dwóch trudnych meczach wyjazdowych zabrzanie przewodzą tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej, z czterema punktami na koncie. Trudno uwierzyć, że jeszcze w poprzednim sezonie mecze rozgrywane na terenie rywala były dla górniczej jedenastki prawdziwą katorgą, a wywiezienie zdobyczy punktowej graniczyło z cudem.
Na starcie nowego sezonu Trójkolorowi najpierw zasłużenie pokonali w derbach Śląska Piasta Gliwice (2:1), a w piątek po dobrych w swoim wykonaniu zawodach urwali punkt faworyzowanej Jagiellonii Białystok (1:1). - Byliśmy świadkami naprawdę ciekawego spotkania, które obfitowało w sytuacje podbramkowe z obu stron. Dynamika meczu od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego musiała robić wrażenie. Spotkały się dwie drużyny, które chciały ten mecz wygrać i to było widać na boisku - ocenia Adam Nawałka, trener zabrzańskiej drużyny.
Jako pierwszy bramkę w tym meczu zdobył Górnik, za sprawą efektownego trafienia Arkadiusza Milika z rzutu wolnego. - Prowadzenie, jakie uzyskaliśmy z biegiem czasu dałoby nam jeszcze większy komfort gry. Naszą sytuację skomplikowała jednak czerwona kartka obejrzana przez Krzysztofa Mączyńskiego. Musieliśmy zmienić wobec tego strategię gry, a Jagiellonii trzeba oddać to, że umiała przejąć w tym momencie inicjatywę i wykorzystać atut gry rywala w osłabieniu. Udało nam się przetrzymać ten napór i nawet po wyrównującej bramce próbowaliśmy rozstrzygnąć ten mecz na własną korzyść - analizuje charyzmatyczny szkoleniowiec.
Krótko po wyrównującym trafieniu Macieja Makuszewskiego, słupek białostockiej bramki obił Ołeksandr Szeweluchin. - Mieliśmy kilka dogodnych okazji, by zdobyć kolejną bramkę, ale zabrakło nam czasu. Muszę moich zawodników pochwalić za ambicję i determinację, bo bez tego wynik tego meczu mógł być zupełnie inny. Jestem jednak przekonany, że takie rozstrzygnięcie nie krzywdzi żadnej z drużyn i oba zespoły powinny ten punkt potraktować jako zdobycz - przyznaje opiekun drużyny z Roosevelta.
Pojedynek przy Słonecznej był starciem nowej myśli szkoleniowej Tomasza Hajty z jednym z najbardziej doświadczonych szkoleniowców najwyższej klasy rozgrywkowej. Nawałka nie omieszkał jednak pochwalić trenera Jagi za dobrą robotę, jaką ten wykonuje z klubem ze stolicy Podlasia. - W grze Jagiellonii widać dużą dojrzałość i konsekwencję. Widoczne jest też innowacyjne spojrzenie na zespół Tomasza Hajty. Gra tej drużyny bardzo mi się podoba i nie mam wątpliwości, że jeszcze niejednemu rywalowi w tym sezonie zdołają napsuć krwi - puentuje trener drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.