Złota zagrywka Stefana Majewskiego (relacja)

Piłkarze Cracovii i ŁKS stanęli na wysokości zadania i w przeciwieństwie do pierwszych meczów w sezonie odpowiednio z Piastem Gliwice i Odrą Wodzisław, zaprezentowali w piątkowy wieczór pierwszoligowy poziom. Bohaterem spotkania został Dariusz Pawlusiński, choć gdyby nie decyzja za pięć dwunasta trenera Majewskiego o wstawieniu Plastika do składu kosztem Dudzica, na pewno tak by się nie stało. - Podszedł do mnie trener Majewski 10 minut przed początkiem spotkania i powiedział, że mam się ostro rozgrzewać, bo gram od początku - skomentował całe zamieszanie bohater spotkania.

W tym artykule dowiesz się o:

Z czego słynie Dariusz Pawlusiński? Z atomowego uderzenia, które jeżeli trafi w bramkę rywali, to zazwyczaj kończy się golem. Od meczu z ŁKS wiemy także, że prawy pomocnik Cracovii może także fenomenalnie i z mistrzowską precyzją wykonać stały fragment gry. - Na pewno bramkarz ŁKS się spodziewał, że będę uderzał na siłę. Wirtuozem futbolu nie jestem, ale czasami w wieku trzydziestu lat się pomyśli i uderzy się nad murem - powiedział uśmiechnięty Pawlusiński.

Gol Pawlusińskiego nie byłby jednak możliwy, gdyby trener Majewski nie postanowił dokonać roszady w wybranym początkowo składzie. Ale ostatecznie wstawił Pawlusińskiego od pierwszych minut, a ten odwdzięczył mu się dwoma golami.

W 6. minucie spotkania aktywnego w piątkowy wieczór Tomasza Moskałę w nieprzepisowy sposób zatrzymał Mladen Kascelan. Do ustawionej na 20 metrze piłki podszedł Pawlusiński i otworzył wynik spotkania.

Kolejna bramka Pawlusińskiego to zakończenie ładnej, koronkowej akcji Pasów z lewej strony. Właśnie stamtąd płasko dośrodkował Paweł Nowak. Piłka miała trafić do Moskały, ale napastnik Pasów do niej nie doszedł. Na posterunku był jednak Pawlusińki i mocnym strzałem pod poprzeczkę po raz drugi pokonał Wyparłę. - Pierwszy raz w życiu udało mi się strzelić dwie bramki w jednym meczu - stwierdził pomocnik Pasów. Mało brakowało, a po raz pierwszy w życiu strzeliłby nie dwie, a trzy bramki. Po kolejnym, tym razem na siłę uderzeniu Pawlusińskiego z 68. minuty piłkę z najwyższym trudem nad poprzeczką przeniósł Bodzio W.

- Jeżeli nie będę następnego meczu rozpoczynał od pierwszej minuty, to nawet nie idę na rozgrzewkę - podsumował humorystycznie zamieszanie ze składem oraz swoje dwa gole bohater piątkowego spotkania.

Tyle o bohaterze spotkania Pawlusińskim. Wygrana Pasów to nie zasługa tylko strzelca dwóch goli, ale także wynik bardzo dobrej postawy całej drużyny. Widać, że drugi raz z rzędu nie chcieli podopieczni Majewskiego fundować sobie i kibicom huśtawkę nastrojów, i nie wygrać drugiego ligowego spotkania. - W tygodniu było trochę nerwowo, pamiętaliśmy o meczu z Piastem i o tym, że sezon przed własną publicznością chcemy zainaugurować zwycięstwem - stwierdził Michał Karwan. Wniosek jeden - jak Pasom się chce, to potrafią.

Goli w meczu z ŁKS powinno być jednak dużo więcej, dodajmy, że z obydwu stron. Nie jest jednak winą trenera Marka Chojnackiego, że wypożyczony z Górnika Zabrze Dawid Jarka jeszcze dalej żyje swoim dorobkiem z rundy jesiennej zeszłego sezonu, gdy zdobył kilka bramek, i nie wykorzystuje stuprocentowych okazji, jak tą, którą miał w 15. minucie. Nie jest także winą trenera, że rozregulowany celownik miał Gabor Vayer, a piłka po jego uderzeniach nie trafiała w światło bramki Pasów. Podobnie można podsumować uderzenia Mladena Kascelana z 80. minuty, kiedy świetnie na 17-sty metr dograł mu piłkę Paweł Drumlak, ale ten, podobnie jak Jarka, chybił. Nerwy w końcówce dla Cracovii mógł jeszcze zapewnić rezerwowy Rafał Kujawa, lecz także i on uderzeniem głową nie potrafił zmusić do kapitulacji Cabaja.

Cracovia wygrała z ŁKS i na pewno zatarła niekorzystne wrażenie po meczu z Piastem. Prawdziwym jednak sprawdzianem i testem dla piłkarzy z ulicy Kałuży będą jednak derby z Wisłą, których gospodarzem 31 sierpnia będzie właśnie Cracovia. Forma ŁKS nadal jest niewiadomą - z jednej strony piłkarze z Aleii Unii potrafią stwarzać zagrożenie pod bramką rywali, ale właśnie, potrafią też w dziecinny sposób tracić bramki i nie wykorzystywać swoich okazji. A wygrywa zawsze ten, kto ma przecież więcej goli na koncie.

Cracovia Kraków - ŁKS Łódź 2:0 (1:0)

1:0 - Pawlusiński 5'

2:0 - Pawlusiński 58'

Składy:

Cracovia Kraków: Cabaj - Radwański, Polczak, Karwan, Szeliga, Baran (83' Tupalski), Nowak, Wasiluk (46' Dudzic), Moskała (87' Kaszuba), Pawlusiński, Snadny.

ŁKS Łódź: Wyparło - Freidgeim, Marciniak (70' Kujawa), Mowlik, Adamski, Kascelan, Vayer, Haliti (46' Drumlak), Woźniczka, Biskup, Jarka (70' Czerkas).

Żółte kartki: Kascelan, Drumlak, Freidgeim (ŁKS).

Widzów: 3500 (70 kibiców gości).

Sędzia: Walczyński.

Najlepszy zawodnik Cracovii: Dariusz Pawlusiński.

Najlepszy zawodnik ŁKS: Mladen Kascelan.

Najlepszy zawodnik spotkania: Dariusz Pawlusiński.

Źródło artykułu: