Już po 55 minutach Biała Gwiazda prowadziła z łodzianami 3:0, ale gościom udało się doprowadzić do stanu 2:3.
- Po trzeciej bramce Wisła myślała, że jest już po wszystkim, ale szybko zdobyliśmy gola, potem drugiego i mieliśmy okazje na kolejnego. O jeden punkt mogliśmy się pokusić - mówi Michał Łabędzki - Byliśmy przygotowani na stałe fragmenty gry, a w taki sposób straciliśmy bramkę. Takich błędów z taką drużyną jak Wisła nie powinno się robić - dodaje Saganowski.
W ostatniej akcji meczu w doliczonym czasie gry w polu karnym Wisły mocno się zakotłowało. Do "16" rywali zawitał nawet bramkarz ŁKS-u Pavle Velimirović, a po przepychance z Gervasio Nunezem na murawę upadł Łabędzki. - Nunez mnie nie uderzył, ale mnie odepchnął i upadłem. Nie chciałem wymuszać faulu. Argumentacja arbitra była taka. On decyduje i niech jego oceniają - ucina obrońca ŁKS-u.