O tym, że Przemysław Tytoń potrafi bronić rzuty karne, wiadomo nie od dziś. W zeszłym sezonie zatrzymał strzały z 11 metrów w meczach z Feyenoordem, Ajaxem oraz Groningen.
W środę 25-latek obronił rzut karny egzekwowany przez autora 28 goli w tym sezonie, Basa Dosta z SC Heerenveen. - Przed meczem nasz trener bramkarzy chciał pokazać mi instrukcje, w jaki sposób nasi rywale egzekwują rzuty karne. Nie miałem jednak ochoty tego oglądać. Robię to, co czuję - opowiada Tytoń.
- Cały zespół grał dobrze. To, że obroniłem jedenastkę, ma oczywiście dla mnie znaczenie, ale nie zrobiłem nic wielkiego. Jestem bramkarzem - bagatelizuje swoje osiągnięcie kadrowicz Franciszka Smudy. - Nasz golkiper kilka razy uratował nam skórę - przyznaje trener Philipp Cocu.
Nie ulega wątpliwości, że Tytoń wraca do najwyższej formy. Przed tygodniem popisał się kapitalną interwencją w meczu z Ligi Europejskiej z Valencią. "PSV strzeliło Heerenveen trzy gole, ale wygrana i awans to głównie zasługa Tytonia, który popisał się kilkoma wyśmienitymi interwencjami" - pisze Eindhoven Dagblad, który relację z meczu zatytułował: "Tytoń prowadzi PSV do finału". "Tytoń odegrał kluczową rolę w wyeliminowaniu Heerenveen" - dodaje Voetbal International.