Nie ulega wątpliwości, że przenosiny do Turynu wyszły Kamilowi Glikowi na dobre. Ani w Palermo, ani w Bari, gdzie pochodzący z Jastrzębia-Zdroju zawodnik występował w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, nie wiodło mu się najlepiej. Tymczasem w zespole Giampiero Ventury kadrowicz Franciszka Smudy jest piłkarzem pierwszego składu i spisuje się bez zarzutu. Kilka dni temu jeden z włoskich portali umieścił go w najlepszej jedenastce cudzoziemców występujących w Serie B. Na dodatek jego drużyna na półmetku rozgrywek prowadzi w tabeli i jest na dobrej drodze do awansu do ekstraklasy.
- Musimy skupiać się tylko na sobie i nie oglądać się na resztę stawki. Runda rewanżowa będzie trudniejsza i bardziej wymagająca. 6 drużyn, które są bardzo dobrze przygotowane, dzieli niewielka różnica punktowa i walka o awans będzie trwała do samego końca - analizuje 23-latek.
- Moje wrażenia? Czuję się w Turynie bardzo dobrze. Przystosowałem się niemal natychmiast. Fakt, że dysponujemy najlepszą defensywą w Serie B (Torino straciło dotąd tylko 13 goli - przyp.red.), o czymś świadczy. Przykro mi tylko z powodu tego, co stało się w Modenie, gdzie przeze mnie Coppola wyleciał z boiska (w 20. kolejce po błędzie Glika golkiper FC musiał faulować w polu karnym - przyp.red.). Moja przyszłość? Współwłasność do mojej osoby mają Palermo oraz Torino i karty w tym przypadku rozdają menedżerowie. Jeśli chodzi o mnie, chciałbym tu zostać - podsumował Glik.