Mateusz Możdżeń: Jak nie teraz, to kiedy?

Lech Poznań nie ma już wyjścia i musi się wreszcie przełamać, bo inaczej jego sytuacja będzie bardzo zła, a zima nerwowa. Po czterech meczach bez bramki przyszedł najwyższy czas na przełamanie. W niedzielę Kolejorz podejmie Widzew Łódź. - Jak nie teraz, to kiedy mamy się przełamać? - pyta retorycznie Mateusz Możdżeń.

Ostatnie tygodnie nie były dla Lecha najlepsze. Trzy punkty w czterech spotkaniach i ani jednej strzelonej bramki to bilans bardzo słaby. Poznaniacy nie strzelili już gola od 386 minut! - Na pewno są jakieś myśli i rozmowy w szatni na ten temat. Myślę jednak, że czas w którym nie zdobywaliśmy bramek dobiega końca, bo już wyczerpaliśmy limit i musimy trafić do siatki - mówi Mateusz Możdżeń.

Pomocnik Lecha liczy, że przełamanie nastąpi podczas niedzielnego meczu z Widzewem Łódź. - Jest to dobry rywal na przełamanie. Widzew to nie zespół z czołówki i na papierze jesteśmy lepsi, jednak trzeba szanować każdego przeciwnika. Podobnie jak my, stracił mało bramek, ale jak nie teraz, to kiedy mamy się przełamać? Gramy u siebie, a wiadomo, że na razie nie spełniamy oczekiwań kibiców, więc musimy ten mecz wygrać - dodaje lechita.

Problemem Lecha jest słabsza dyspozycja Artioma Rudneva, który zdobył 14 z 22 bramek. Trener Jose Marii Bakero oczekuje więcej goli od pomocników. - Liczba zdobytych goli przez Artioma wygląda masakrycznie w porównaniu do pomocników. Taka jest jego rola, ale gdy się zaciął obowiązek spadł na całą drużynę i nawet obrońcy muszą zdobywać bramki. Na koniec sezonu rozliczana będzie cała drużyna, a nie Artiom czy pojedynczy zawodnicy - przyznaje Możdżeń.

Ostatnia słabsza postawa Kolejorza bardzo dziwi, bo w pierwszych kolejkach był to najlepiej grający polski zespół. - Początek był fantastyczny i zwiększył oczekiwania. Musimy się poprawić mentalnie, bo problem leży w głowach. W każdym z nas siedzi to, że nie strzelamy bramek i remisujemy mecze. W piłce zdarzają się jednak momenty zacięcia - kontynuuje pomocnik Lecha.

Przed tą kolejką poznaniacy do liderującego Śląska Wrocław tracili dziewięć punktów. Jeżeli wygrają mogą zmniejszyć dystans, ponieważ w piątek wrocławianie przegrali z Wisłą Kraków. Atutem Lecha są trzy ostatnie tegoroczne mecze w roli gospodarza. - Przewaga Śląska jest znacząca, ale do odrobienia. Jeżeli wygramy te spotkania, to znajdziemy się w pierwszej trójce i będzie to dobry punkt wyjścia na rundę wiosenną - zakończył Możdżeń.

Komentarze (0)