Bełchatowski kłopot bogactwa

Dwutygodniowa ligowa przerwa, spowodowana meczami reprezentacji, w Bełchatowie potrzebna była jak nigdy. Większość kontuzjowanych piłkarzy zdołała wyleczyć wszystkie urazy co zaowocowało kłopotem bogactwa w GKS-ie Bełchatów.

W meczu ze Śląskiem Wrocław na boisku kibice GKS-u zobaczyli wracającego po kontuzji Dawida Nowaka. Napastnik GKS-u urazu nabawił się kilka dni po spotkaniu z Polonią Warszawa. Było to pięć kolejek temu. Teraz piłkarz jest już zdrowy a w meczu z drużyną Oresta Lenczyka zanotował asystę.

Kolejnym piłkarzem powracającym do pełni formy po urazie jest Maciej Mysiak. Obrońca bełchatowian kontuzji nabawił się w meczu 1/16 Pucharu Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Mimo, iż zawodnik był już gotowy do gry na mecz ze Śląskiem, trener Kamil Kiereś nie zdecydował się wprowadzić na plac gry rosłego defensora.

Wszystkich w Bełchatowie na pewno ucieszy również fakt, że treningi po bardzo groźnym urazie wznowił już Damian Zbozień - Jestem bardzo szczęśliwy. Od tygodnia trenuję ciężej z drużyną, na sto procent. Cieszę się, bo bardzo szybko udało mi się powrócić na boisko. Niektóre rokowania były takie, że w tej rundzie już nie zagram, ale jestem młodym zawodnikiem i goiło się to wszystko, jak to się mówi jak na psie. Poparte to było ciężką pracą na rehabilitacji. Miejmy nadzieję, że teraz już nic złego się nie wydarzy i będzie tylko lepiej - mówi z uśmiechem na ustach pomocnik GKS.

Dwóch z trzech wyżej wymienionych piłkarzy przed kontuzjami miało pewne miejsce w składzie GKS-u. Teraz Nowak i Zbozień, bo o nich tutaj mowa, będą musieli się sporo napocić, bo pod ich nieobecność zastępujący ich koledzy radzili sobie całkiem nieźle. - Mój powrót wzmaga rywalizację i daje trenerowi większe pole manewru. Wydaje mi się, że są to powody do radości. Czy byłem w Legii czy w Nowym Sączu to zawsze ta rywalizacja była. Tak samo będzie tutaj. Ja nie spuszczam głowy, jestem zawodnikiem z charakterem, który będzie walczył o swoje - przekonuje Zbozień.

Komentarze (0)