Choć od dramatycznie wyglądającego i niezwykle niebezpiecznego zdarzenia (- Miał wiele szczęścia - przyznają lekarze.) minęły zaledwie 2 dni, Przemysław Tytoń życzyłby sobie ponownie pojawić się na boisku. W szpitalu odwiedził go winowajca, Timothy Derijck. - Powiedział, że już jutro (we wtorek - przyp.red) chciałby trenować z drużyną. Wie jednak, że nie może sobie na to pozwolić. Tym niemniej wszystko idzie w dobrym kierunku - relacjonuje Belg. Tytoń nie ma do defensora PSV żalu. - Co jakiś czas smsujemy - przyznaje 24-latek, który w starciu z Polakiem doznał urazu kolana.
Wizytę byłemu bramkarzowi Rody JC złożył także szkoleniowiec Fred Rutten. - Zadzwoniłem do drzwi, a Tytoń sam mi je otworzył. Byłem bardzo zaskoczony - opowiada. - Gdyby to zależało tylko od niego, wróciłby już w ten piątek (gdy PSV trenować będzie przed sobotnim meczem z Rodą - przyp.red). Z radością oświadczył, że będzie gotowy tak szybko jak to tylko możliwe. Takie podejście jest dla niego bardzo, bardzo dobre - dodaje Rutten.
Dla klubu z Eindhoven, rywala Legii Warszawa w Lidze Europejskiej, równie korzystną wiadomością jest powrót do zdrowia Andreasa Isakssona. Pod nieobecność Tytonia, która powinna potrwać około miesiąca, numerem 1 będzie Szwed, a jego zmiennikiem Khalid Sinouh.