Remis ze wskazaniem na gospodarzy - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Sandecja Nowy Sącz

To była godna inauguracja I-ligowego sezonu w Bydgoszczy. Co prawda bramki padały dopiero w ostatnim kwadransie, ale Zawisza i Sandecja Nowy Sącz stworzyły dobre widowisko.

Sobotni pojedynek był powrotem do Bydgoszczy po rocznej przerwie trenera Sandecji Mariusza Kurasa oraz byłego obrońcy Tomasza Midzierskiego. - Dwie godziny przed meczem czułem się, jakby kibice ponownie mieli ponieść do walki - tłumaczył obrońca gości. - Zostawiłem na miejscu sporo przyjaciół i czuję się tutaj jak w domu. Z radością wróciłem do tego miasta, bowiem jest mi niezwykle bliskie - dodał trener Mariusz Kuras.

Sentymenty zostały jednak w szatni, bowiem na boisku w pierwszej i drugiej połowie obie drużyny stworzyły dobre widowisko. To było zupełnie coś innego niż II-ligowa kopanina, którą można było oglądać dotychczas nad Brdą. - Zawisza w trakcie przerwy letniej dokonał szeregu zmian w składzie i jest teraz niezwykle silną ekipą, co widzieliśmy na boisku - podkreślił Kuras.

Rzeczywiście, jego zespół po dobrym rozpoczęciu spotkania z biegiem czasu coraz częściej chował się za podwójną gardą, a do Nowego Sącza goście mogli wracać z bagażem nawet kilku bramek. Bliski szczęścia był wypożyczony z Zagłębia pomocnik Martins Ekwueme, po którego strzale z dystansu piłka uderzyła w słupek. Kilkakrotnie zaskoczyć bramkarza rywali próbował Paweł Zawistowski. Jeszcze przed przerwą Wahan Geworgian spudłował z pięciu metrów.

Jednak w meczu padły tylko dwie bramki. Najpierw Adrian Błąd wykorzystał zagapienie rywali i w sytuacji sam na sam pokonał Marka Kozioła. Kilka minut później Arkadiusz Aleksander strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania.

Po meczu powiedzieli:

Mariusz Kuras (trener Sandecji): Czuję się w Bydgoszczy jak w domu, co było widać po moim zachowaniu. Spotkałem całą kadrę szkoleniową, z którą miałem okazję współpracować. Czas pracuje na korzyść Zawiszy, bo gospodarze grali naprawdę bardzo dobrze. Na tym terenie każdemu będzie ciężko zdobyć jakieś punkty. Podział oczek można uznać za sprawiedliwy. Jestem dumny, że byłem kiedyś trenerem Zawiszy. To był dla mnie najlepszy okres w życiu.

Janusz Kubot (trener Zawiszy): Z samej gry mieliśmy trochę więcej sytuacji niż rywale. W pierwszej połowie Wahan Geworgian nie trafił do siatki będąc pięć metrów od bramki. Sandecja nie potrafiła stworzyć klarownych okazji. Jestem potwornie zły, że nie przecięliśmy akcji, gdzie Aleksander wykorzystał błąd obrony. Trzeba podziękować chłopakom za walkę, bowiem po raz pierwszy grali w tym składzie.

Zawisza Bydgoszcz - Sandecja Nowy Sącz 1:1 (0:0)

1:0 - Błąd 78'

1:1 - Aleksander 86'

Składy:

Zawisza Bydgoszcz: Witan - lków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy, Ekwueme, Geworgian (88' Maziarz), Piętka (72' Majkowski), Zawistowski, Błąd, Imeh (61' Leśniewski).

Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Makuch, Frohlich, Midzierski, Derbich, Szeliga (61' Jędrzejowski), Trochim, Trzeciakiewicz, Janic (81' Eismann), Gawęcki (32' Wiśniewski), Aleksander

Żółte kartki: Hrymowicz (Zawisza) oraz Trochim, Trzeciakiewicz i Derbich (Sandecja).

Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).

Widzów: 6000 (gości: 50).

Źródło artykułu: