PZPN stracił jakiekolwiek poczucie wartości - rozmowa z Janem Tomaszewskim, byłym reprezentantem Polski

Cyrk w polskiej piłce trwa w najlepsze. Wydawało się, że Polonia Bytom nie ma już żadnych szans na grę w ekstraklasie, ale tymczasem śląski zespół otrzymał licencję i Znicz Pruszków ponownie znalazł się w pierwszej lidze. Jednak kiedy Jagiellonia Białystok zostanie zdegradowana, to Znicz ponownie może znaleźć się w ekstraklasie. Jan Tomaszewski, świetny niegdyś bramkarz, nie jest zdziwiony całą tą sytuacją.

W tym artykule dowiesz się o:

Bartosz Zimkowski: Dziwi pana obecna sytuacja w polskiej piłce?

Jan Tomaszewski: Nie jestem zdziwiony tą sytuacją. To jest normalka. Ja swego czasu porównałem Polski Związek Piłki Nożnej do burdelu i powiedziałem, że już nigdy takiego porównania już nie użyję, bo nie będę po prostu obrażał burdelu. Po pierwsze: Polska reprezentacja osiągnęła najsłabszy wynik w historii gry w wielkich imprezach, a Polacy, którzy zostali oszukani przez Beenhakkera, są z tego zadowoleni. Po drugie: jeśli mówi się, że przyczyną słabej gry reprezentacji Beenhakkera jest szkolenie młodzieży, to ja mam pytanie: kto w zarządzie PZPN, a więc w tym gremium, które decyduje co się dzieje w polskiej piłce, robią: Piechniczek, Engel, Strejlau, Stachurski i Lato? To przecież są ponoć wybitni fachowcy od szkolenia młodzieży. To w końcu nie ma szkolenia? To co oni tam robią? Pierdzą w stołki? Po trzecie: Jeśli w tym momencie nic nie wiadomo, kto gra w lidze na dwa tygodnie przed jej startem, to gdzie byli działacze? Na mistrzostwach Europy?! No to brawo! W tym momencie doszła sytuacja do takiego momentu, jak w "Samych Swoich", kiedy Kargul powiedział: "Nadeszła wiekopomna chwila", aby pan Prezydent Kaczyński i pan Premier Donald Tusk powielili decyzję Wladimira Putina, który trzy lata temu rozp... na cztery strony świata federację rosyjską. Tam były zdecydowanie mniejsze problemy niż u nas. I proszę, minęły trzy lata i Rosjanie grają poważną piłkę - my do dzisiaj takiej nie gramy. Zenit St Petersburg rozwala zachodnie drużyny, a 20-latkowie są rewelacją mistrzostw. I takie coś powinno zrobić się w Polsce. Mam na myśli pana Prezydenta i pana Premiera. Powinni zjednoczyć siły, porozumieć się z Platinim, przekazać mu wszystkie wiadomości o przestępstwach w polskiej piłce, bo Platini o nich nie wie, i zapytać go, co on by zrobił na ich miejscu. Jestem przekonany, że Platini powie, żeby wprowadzić komisarza. Tak było za Dziurowicza, kiedy Dębski pojechał do Blattera. Wiem o tym doskonale, bo doradzałem Dębskiemu i byłem na tym spotkaniu z Blatterem. Kiedy Szwajcar dowiedział się o tym, to już miesiąc później w związku nie było Dziurowicza.

Czyli zgadza się pan z opinią, że nigdy w polskiej nie było takiego bałaganu?

- Nie, nie, nie! Ja sądzę, że nie doszliśmy do dna. Myśmy te dno już dawno przekroczyliśmy.

Chaos bierze się z niekompetencji osób pracujących w PZPN-ie, czy z zawiłych przepisów?

- Z niekompetencji i z wygody.

Dlaczego?

- Michał Listkiewicz kilka razy podawał się już do dymisji, ale cofał tę decyzję. Wszystko było robione na wniosek trzydziestu kilku członków zarządu PZPN. Im jest po prostu bardzo dobrze, bo Michał Listkiewicz wyjeżdżał 3-4 dni w tygodniu na różnego rodzaju spotkaniu UEFA czy też FIFA. I oni wtedy "kręcili lody". Dlaczego oni ponownie namówili Michała Listkiewicza do kandydowania na prezesa PZPN? Bo jego teraz nie będzie w Polsce, nie przez siedem, tylko przez osiem dni w tygodniu, bo będzie musiał załatwiać Euro 2012 razem z Olkowiczem. Im się to należy. Oni powinni być w komitecie organizacyjnym Euro. I wie pan kto będzie wówczas rządził?

Ci co teraz...

- No właśnie! Czyli dalej będą "kręcić lody", ale ich etykietką będzie, no kto?

Michał Listkiewicz...

- Widzi pan, to są retoryczne pytania.

Czyli uważa pan, że po jesiennych wyborach nic się nie zmieni?

- Nie zmieni się nic, dopóki zostanie we władzach PZPN chociaż jeden z członków z obecnie pracujących. Nie daj Boże, żeby prezesem został Engel albo Lato. Nie będzie wtedy lepiej - będzie żałośnie śmiesznie.

Kolejna sprawa to Jan De Zueew. Holender twierdzi, że ma ważny kontrakt z naszą reprezentacją, a PZPN wręcz przeciwnie.

- Czy w ogóle w Polsce ktoś wie na jakim statucie jest Jan De Zueew? On powinien zniknąć z polskiej piłki, bo De Zueew nie zajmuje się tylko hodowlą truskawek, ale przede wszystkim kontraktami piłkarskimi. Kto jest menedżerem Jerzego Dudka? Właśnie Holender. I widzi pan, jak to jest, kiedy do reprezentacji wchodzą młodzi chłopcy, a dyrektorem sportowym jest menedżer? To jest możliwe tylko u nas, przy naszych chorych układach. Dla mnie Jan De Zueew jest najgorszym złem, ale to moja opinia. Ja już przed mistrzostwami o tym mówiłem. Nikt mnie nie chciał słuchać, to teraz mówię: nie mój cyrk, nie moje małpy - róbcie sobie co chcecie.

PZPN dobrze zrobił pozbywając się Kaczmarka, Dziekanowskiego i Nawałkę?

- Trzeba było znaleźć kozła ofiarnego. A co oni mieli do gadania? Przecież było wiadomo, że reprezentacją rządzi Beenhakker z De Zueewem.

A sam sposób dobierania asystentów uważa pan za dobry?

- Dla mnie PZPN stracił jakiekolwiek poczucie wartości. Jak można Beenhakkerowi dobierać asystentów? Kto do jasnej cholery zatwierdzał przedłużenie z Holendrem kontraktu? Zarząd PZPN-u! Więc niech się teraz odpie... od niego! Ja mówiłem przed Euro, że rozliczymy Beenhakkera po ostatnim meczu 16 czerwca. Wszyscy mówili, dlaczego już 16 czerwca, a ja odpowiadam, że to było moje zdanie. Miałem do niego prawo. Ja po ostatnim meczu powiedziałem, że jak Beenhakker nie zachowa się jak mężczyzna, bo nas oszukał - to on obiecał, że pokonamy Niemców, wyjedziemy z grupy, zdobędziemy złoto itp. - to możemy płakać i płacić. Możemy go w tyłek pocałować. On ma kontrakt i my nie możemy się ośmieszać. A teraz nagle okazuje się, że Lato mówi, iż był przeciwny podpisaniu przez Holendra kontraktu. To ja mam pytanie do Laty: kto był w ścisłym kierownictwie i razem z De Zueewem przebywał na zgrupowaniu w Austrii? No przepraszam, jeśli ja pana nienawidzę, to nie będę przecież z panem siedział przy jednym stole! To jest właśnie postawa Grzegorza Laty, który może być prezesem związku.

Kto w takim razie powinien być asystentem Beenhakkera?

- Moim zdaniem bardzo dobrym kandydatem jest Rafał Ulatowski. Zna język angielski i tutaj nie będzie żadnego problemu. Natomiast mówienie o Urbanie i Skorży jest po prostu niesympatyczne, bo wiadomo, że przed tymi trenerami jest teraz ważniejsza rola w klubie, bo to oni mają nas wprowadzić na europejskie salony. To świadczy jeszcze raz dyletanctwie ludzi pracujących w zarządzie.

Źródło artykułu: