Marcin Stańczyk: Nie położymy się i nie powiemy, że już spadliśmy

Czerwona latarnia ligi - Dolcan Ząbki nie składa broni w walce o utrzymanie w gronie pierwszoligowców. W poprzedniej kolejce wywiózł ze Świnoujścia pierwsze, wiosenne punkty. Gola na wagę zwycięstwa zdobył tuż przed ostatnim gwizdkiem Marcin Stańczyk. - Nie położymy się i nie powiemy, że już spadliśmy z ligi. Sobotnie zwycięstwo nie było naszym ostatnim w sezonie - zapowiedział pomocnik Dolcanu.

Konfrontacja w Świnoujściu nie była porywającym widowiskiem. Zgodnie z przewidywaniami, przebieg meczu kontrolowali wyspiarze, ale nie stworzyli wielu groźnych sytuacji pod bramką Dolcanu. Kiedy już podopieczni Petra Němca dochodzili do pozycji strzeleckich, razili nieporadnością w wykończeniu akcji. Najlepsze szanse do zdobycia prowadzenia zmarnowali Krzysztof Bodziony i Charles Nwaogu.

Dolcan skarcił nieskutecznych gospodarzy w 95. minucie, gdy bramkę z rzutu karnego zdobył Marcin Stańczyk. Decyzja arbitra, który bez wahania wskazał na jedenasty metr w końcówce meczu, wzbudziła wiele kontrowersji i nerwów w obozie Floty.

- Sędzia zachował się dobrze, ponieważ karny był ewidentny. Nasz zawodnik zdążył już minąć obrońcę i wyjść przed defensora Floty, który go po prostu złapał i przewrócił - ocenił, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Marcin Stańczyk.

- Nie przyjechaliśmy do Świnoujścia, aby rzucić się na przeciwnika. Wiemy, że Flota potrafi być mocnym zespołem na własnym terenie. Staraliśmy się jak najdłużej nie stracić bramki i oczekiwać na swoją szansę. Na szczęście, udało się nam zdobyć gola w samej końcówce spotkania i wywieźć znad morza trzy punkty - komentował na gorąco pomocnik gości.

Kibice zobaczyli w sobotnie popołudnie bardzo wiele walki, fauli i ostrych starć, które królowały na murawie. Emocje udzieliły się również na ławkach rezerwowych. Na trybuny zostali odesłani żywiołowo protestujący wobec sędziowskich decyzji - trener bramkarzy Floty Przemysław Norko i drugi trener Paweł Sikora. - Wiadomo, że w pierwszej lidze brakuje wirtuozów piłki. Dlatego liczy się w szczególności walka. Wszystko trzeba wywalczyć na placu gry - tłumaczył Stańczyk.

Zwycięstwo w Świnoujściu pozwoliło Dolcanowi zdobyć pierwsze, wiosenne punkty i pokazać rywalom, że drużyna nie złożyła broni w walce o pierwszoligowy byt.

- Punkty gwarantują nam jakieś nadzieje, że Dolcan jeszcze nie wypadł poza walkę o utrzymanie. Na pewno nie położymy się i nie powiemy, że już spadliśmy. Będziemy walczyć do końca, dopóki są na to szanse. Wygrana pokazała, że Dolcan potrafi grać w piłkę. Dlatego, to nie było nasze ostatnie zwycięstwo w sezonie! - zakończył nasz rozmówca.

Źródło artykułu: