Sebastian Dudek rundy jesiennej na pewno nie zaliczy do udanych. Już w 1. kolejce ekstraklasy doznał on bardzo groźnej kontuzji. Dudek na boisku pojawił się w końcówce spotkania, a już kilka minut później musiał je opuścić. Przez całą jesień w ekstraklasie na murawie pomocnik WKS-u już się nie pojawił. Teraz Sebastian Dudek ćwiczy już z kolegami z drużyny na obozie w Spale. - Trenujemy już ponad tydzień i to dosyć ciężko, a ból mi nie doskwiera. Liczę, że tak będzie dalej, bo bardzo chciałbym znowu wyjść na boisko i grać w ligowych meczach. Wierzę, że po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym będzie to możliwe - mówi piłkarz zielono-biało-czerwonych na łamach oficjalnej strony internetowej klubu ze stolicy Dolnego Śląska.
- Nie sądziłem, że zajmie to tyle czasu. Początkowo wszystko wskazywało na to, że zaraz po zdjęciu gipsu wrócę do normalnych zajęć i w drugiej części rundy jesiennej będę do dyspozycji trenera. Niestety, okazało się, że w nodze zaczęły się robić zwapnienia i musiałem całkowicie odpuścić poprzednią rundę - dodaje.
Pomocnika Śląska faulował wówczas Mladen Kascelan, piłkarz Jagiellonii Białystok. - Kilka dni po meczu zadzwonił do mnie i przeprosił. Przyznał, że nie chciał zrobić mi krzywdy. Żalu nie mam, bo nie wierzę, że zrobił to celowo. Piłka nożna to jest taki sport, w którym jest się ciągle narażonym na kontuzje. Wtedy niestety wypadło na mnie - wyjaśnił na łamach slaskwroclaw.pl zawodnik drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.
- Już w ogóle nie myślę o tamtym zdarzeniu. Mam teraz inne zmartwienia na głowie - przekonanie trenera, żeby w ogóle powołał mnie do kadry na to spotkanie - powiedział piłkarz.
Więcej na slaskwroclaw.pl