Paweł Zawistowski: W Białymstoku zostawiłem bardzo wielu kolegów

Lider z Białegostoku, czyli Jagiellonia rozegra w niedzielę mecz w Gdyni. W żółto-niebieskich barwach gra obecnie zawodnik, który ostatni sezon spędził właśnie w zespole z Podlasia. Teraz ma okazję do spotkania z dawnymi kolegami, ale dla niego liczy się w tym spotkaniu zwycięstwo Arki. - Nie mamy czego się bać - mówi w rozmowie z naszym portalem Paweł Zawistowski.

Przed Arką pojedynek z Jagiellonią, nie tylko liderem tabeli, ale w powszechnej opinii najlepiej grającą drużyną w Polsce. - Też podzielam ten pogląd. Jagiellonia rzeczywiście gra najlepszą piłkę w Polsce, co zresztą potwierdzają ich spotkania. Starają się ciągle atakować, przez co mecze z ich udziałem są bardzo widowiskowe. Czeka nas ciężkie zadanie - twierdzi Zawistowski.

- Jagiellonii zamierzamy się przeciwstawić zaangażowaniem, wolą walki, konsekwentną i uważną grą w defensywie. Na boisku nie mogą czuć się swobodnie. Nie możemy zostawić im zbyt wiele wolnej przestrzeni na boisku - dodaje.

Zawistowski nie kryje także, iż obecna postawa Jagi jest zasługą trenera, Michała Probierza: - Trener Probierz dostał szansę. Zaufano mu i pozwolono zbudować zespół. Teraz to procentuje. Przez półtora roku pracy w tym klubie stworzył podwaliny pod sukces. Powoli zaczyna się to zazębiać. Efekty jego pracy widać więc gołym okiem.

26-letni pomocnik do Arki trafił właśnie z Jagiellonii. Klub z Białegostoku wypożyczył go do Gdyni. Czy sam zawodnik będzie miał coś do udowodnienia w niedzielnym spotkaniu? - Czy ja wiem czy mam coś do udowodnienia? - zastanawia się piłkarz. - Przechodziłem ciężki okres po kontuzji. Trener więc uznał, że najlepszą opcją będzie wypożyczenie mnie do innego klubu. Na grę w podstawowym składzie nie miałbym szans. Podkreślił jednak, że mogę zostać i walczyć o miejsce. Odpowiednio się przygotować podczas obozu przygotowawczego. Na pewno będę chciał się pokazać z dobrej strony. Mecz ten traktuję jak każdy inny pojedynek. W tej chwili gram dla Arki i z nią chcę odnosić zwycięstwa w lidze.

Zawistowski po cichu liczy, iż będzie mu dane zagrać przeciwko kolegom z Białegostoku. - Liczę, że wyjdę, ale wiadomo, że ostatnie słowo w tej sprawie ma zawsze trener. Mam nadzieję, że swoją postawą na treningach przekonałem do siebie trenera. A jak będzie? O tym przekonamy się przed meczem - wyjaśnia.

Na początku sezonu Paweł tworzył duet środkowych pomocników razem z Filipem Burkhardtem. Obaj jednak po meczu z Zagłębiem wypadli ze składu i nie zagrali z Widzewem. Czuć było sportową złość? - Z jednej strony tak, ale z drugiej nie mogę mieć do nikogo pretensji. I chciałbym w tym miejscu to zaznaczyć. Nie można się obrażać. Nie od dziś wiadomo, że każdy piłkarz chce grać, a nie siedzieć na ławce. Ja nie jestem wyjątkiem. Będę się starał robić wszystko, aby odzyskać zaufanie trenera i zagrać w podstawowej jedenastce - podkreśla nasz rozmówca.

Mecz z Jagiellonią to także okazja do spotkania ze starymi kolegami. - W Białymstoku zostawiłem bardzo wielu kolegów. Dwóch przyjaciół. Spędziłem tam dwa lata. Dobrze wspominam ten okres. Oczywiście poza kontuzją. Po niej ciężko mi było powrócić do pełnej sprawności. Tuż przed urazem z kolei regularnie grałem w podstawowym składzie. Generalnie jestem więc zadowolony z pobytu tam - wspomina Zawistowski.

Czy w związku z tym, że grał w białostockiej drużynie służył radą trenerowi Dariuszowi Pasiece? - Parę kwestii poruszyliśmy, ale tak naprawdę były to drobnostki. Poza tym nasz trener ogląda wiele spotkań, wyciąga odpowiednie wnioski. Analizuje je. Piłka jest obecnie niemal wszędzie dostępna. Do tego są nowoczesne programy pozwalające rozszyfrowywać przeciwnika. Ja oczywiście zawsze służę radą, ale trener Pasieka jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że sam wie jak ustawić zespół. Jak mamy grać.

Zawodnicy Arki nie pękają przed liderem tabeli, co podkreślają zresztą słowa Zawistowskiego: - Czego mamy się bowiem bać? To są przecież ludzi tacy jak my. Trenowałem w Jagiellonii, teraz jestem w Gdyni i porównanie to naprawdę nie wypada źle. Arka również ma w składzie kilku ciekawych zawodników, którzy poradziliby sobie grając w Białymstoku. To, co na co dzień ćwiczymy musimy pokazać w meczu. Do tej pory wyglądała to całkiem nieźle. Pokazaliśmy już, że potrafimy grać z najlepszymi - kończy pomocnik gdynian.

Źródło artykułu: