Wisła Kraków nie może być zadowolona po meczu z Arką Gdynia. "Biała Gwiazda" była zespołem lepszym, jednak przez gapiostwo przy stałych fragmentach i nieskuteczność wyjeżdża z Trójmiasta z zaledwie jednym punktem (-----> RELACJA)
Bo jeśli ktoś był bliżej zwycięstwa, to zdecydowanie Wisła. Arka nie miała za bardzo ochoty, by grać w piłkę, co zresztą słusznie zauważył trener Mariusz Jop.
- Za nami trudne spotkanie z rywalem, który skupił się na tym, żeby wybijać nas z rytmu i zabierać czas. Myślę, że Arka zaczęła to robić bardzo szybko, bo już po zdobyciu pierwszej bramki. Dochodziło nawet do takiej ciekawej sytuacji, że ławka rywala spowalniała noszowych, gdy ci szli po zawodnika. Rozumiem te wszystkie sztuczki, mające na celu zabieranie sekund. To Arka robiła dobrze, a nawet bardzo dobrze - komentował trener Jop na konferencji prasowej.
- Stworzyliśmy sporo sytuacji strzeleckich i żałuję, że ten mecz tak szybko się skończył, bo kwestią czasu było aż zdobędziemy kolejne bramki. Kamyk do ogródka za krycie stałych fragmentów, bo tylko w tym elemencie Arka była groźna. Poza tym nie stworzyła żadnej sytuacji strzeleckiej. Traktuję ten remis jako stratę dwóch punktów - przyznał trener Wisły.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Zwłaszcza, że w pierwszej połowie doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Arki, gdy Tornike Gaprindaszwili z premedytacją zagrał piłkę ręką. Sędziowie nie dopatrzyli się jednak przewinienia.
- Z mojej perspektywy wyglądało to na rękę, która jest ułożona w sposób nienaturalny. Piłka była bardzo długo w powietrzu i uważam, że zawodnik Arki miał czas, by skontrolować gdzie ona leci. Sędziowie tłumaczyli to w ten sposób, że nie widział piłki. Nie chcę w to wchodzić głębiej - powiedział trener Jop.
Sytuacja do obejrzenia poniżej.
Po spotkaniu czekaliśmy na sędziów, by uzyskać przynajmniej parę słów komentarza w tym temacie, jednak bezskutecznie.
Paweł Raczkowski nie do końca panował nad sytuacją na boisku. Pokazał sporo kartek, pozwolił na bardzo ostrą grę, upominał też kartkami osoby ze sztabu Arki.
- Piłka nożna to generalnie emocje i nie odbieram tego źle, jeśli ławka żyje. Wręcz tego oczekuję. Oczywiście to nie było wulgarne czy chamskie, ale jeżeli sędzia gwiżdże stykową sytuację na korzyść przeciwnika, to trudno, żebyśmy siedzieli i bili brawo. Po prostu reagujemy i nie ma w tym nic złego, oczywiście jeśli nie przekracza się granic. Myślę, że sędziowanie było dzisiaj na dobrym poziomie i nie szedłbym w stronę, że mecz zakończył się remisem 2:2 w wyniku błędów sędziowskich. Sędzia nie był głównym aktorem tego widowiska - powiedział trener Dawid Szwarga.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty