Nie da się ukryć, że wtorkowe starcie w stolicy Rumunii nie było balsamem dla oczu, a raczej ich tak zwaną kąpielą. Biało-Czerwone niby miały przewagę, ale nie potrafiły jej udokumentować bramką. Ale w końcu to zrobiły w 83. minucie, gdy Nadia Krezyman świetnymi zwodami minęła dwie rywalki, a następnie wyłożyła piłkę Natalii Padilli-Bidas, która trafiła do siatki.
- Wszystkie nazwiska są bardzo ważne, bo za nami bardzo ciężki mecz. Chciałyśmy strzelać dużo goli i nie wyszło, ale charakterem wcisnęłyśmy tego jednego. Gratulacje dla Nadii za przepiękny występ i asystę. Trenerka mówiła w przerwie, że musimy dalej próbować, trzymać dyscyplinę i to po prostu wyjdzie - powiedziała po meczu na antenie TVP Sport zdobywczyni bramki.
- Dobrze się czułam na boisku i jestem szczęśliwa, że przełożyłam to na asystę przy golu Natalii. Myślę, że to był podobny mecz do tego w październiku. Przyjechałyśmy z nastawieniem na inny mecz, ale przeciwnik znów okazał się trudny. Nie wiem dlaczego. Praktycznie miałyśmy z 70 procent z posiadania piłki i pozostało czekać, aż bramka wpadnie - stwierdziła asystująca Krezyman.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale przymierzył! Fantastyczna bramka zawodnika V-ligowca
Z jednej strony można mieć zastrzeżenia do ofensywnej gry reprezentacji Polski, lecz z drugiej Rumunki nie stworzyły pod bramką Kingi Szemik właściwie żadnego zagrożenia.
- Każdy mecz jest trudny w Lidze Narodów. Nie ma łatwych spotkań. Do tego boisko było bardzo trudne, ale zdawałyśmy sobie z tego sprawę i konsekwentnie szłyśmy po zwycięstwo. Wygrałyśmy 1:0 po ciężkim meczu, ale tak naprawdę cały czas przez nas kontrolowanym. Nie chciało wpaść więcej, ale najważniejsze są trzy punkty. Cieszy konsekwencja, spokój i opanowanie do ostatniej minuty - skomentowała Ewelina Kamczyk.
Po raz kolejny można byłoby skrytykować naszą kadrę za brak stylu, ale po raz kolejny... obroniła się ona wynikiem. Piłkarka FC Fleury 91 zapowiedziała analizę tego starcia, ale podkreśliła też, że cierpliwość ponownie zaprowadziła zespół do sukcesu.
- Pod kątem taktycznym mamy opcje grania, ale trzeba się też trochę dostosować do tego, co gra i pokazuje przeciwnik. Środek był pozamykany, tam było dość ciasno, ale w drugiej połowie zrobiło się trochę miejsca i akcja bramkowa poszła właśnie tam, przez dobre podanie. To dowód, że najważniejsza jest konsekwencja - przyznała Kamczyk.
Po dwóch kolejkach w grupie B1 Ligi Narodów UEFA kobiet reprezentacja Polski ma sześć punktów i prowadzi w tabeli. Następna tura meczów 4 i 8 kwietnia. Ekipa trener Niny Patalon zagra dwukrotnie z Bośnią i Hercegowiną - najpierw u siebie, a potem na wyjeździe.