Transfery wychodzące Manu Sancheza i Norberta Wojtuszka spowodowały, że Górnik Zabrze zaczął rozglądać się za nowym prawym obrońcą. Po pomyślnym przejściu testów medycznych do ekipy z Górnego Śląska dołączył Słowak Matus Kmet. Został wypożyczony do 31 grudnia 2025 roku z Minnesota United FC z opcją wykupu.
- Początkowo nie planowaliśmy wzmocnień na tej pozycji w tym okienku transferowym, jednak odejścia Manu Sancheza oraz Norberta Wojtuszka spowodowały, że postanowiliśmy wzmocnić prawą obronę, bo różnie się może sezon ułożyć, a chcemy być przygotowani na każdą ewentualność - mówi dyrektor sportowy Górnika Łukasz Milik.
- Wiemy, że dla Matusa ostatni okres za oceanem nie był udany, dlatego chciał wrócić do Europy. Znaliśmy go jeszcze z raportów i analiz, gdy grał w Trenczynie. Jest to piłkarz, który miał dobre statystyki, potrafiący grać do przodu. Preferuje ofensywny futbol, co jest zgodne z naszymi oczekiwaniami. Wierzę, że szybko nadrobi zaległości i dobrze wkomponuje się w zespół - podkreśla Milik.
To ostatnie zdanie może delikatnie niepokoić kibiców Górnika, bo oznacza, że Kmet nie będzie do dyspozycji trenera Jana Urbana w najbliższym czasie. Zaległości? To mało powiedziane. On ostatni mecz rozegrał 28 września ubiegłego roku.
Kmet zaczynał karierę w rodzimym MFK Ruzomberok, grał też m.in. w AS Trencin, a ostatnie pół roku spędził w USA, ale trudno nazwać ten czas za udany. W MLS raz siedział na ławce, a poza tym rozegrał trzy spotkania w rezerwach.
- Miałem oferty z innych klubów, ale kiedy otrzymałem propozycję Górnika, to nie zastanawiałem się długo. Powiedziałem agentowi, że ta opcja najbardziej mi odpowiada. Słyszałem dużo o Górniku, jego historii, ale również o kibicach i atmosferze, jaka tutaj panuje. Dlatego decyzja o przenosinach do Zabrza była dla mnie prosta - tłumaczy Kmet.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią