W poprzednim sezonie walka o mistrzostwo Polski trwała do ostatniej kolejki ligowej. Wówczas każdy punkt mógł mieć znaczenie, przez co momentami emocje na boisku i poza nim sięgały zenitu.
Jedna z takich nerwowych sytuacji miała miejsce tuż po zakończeniu kwietniowej rywalizacji Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin. W ostatniej akcji tego meczu Dominik Marczuk mógł dać Jadze zwycięstwo, ale też mógł podać do pustej do Jesusa Imaza. Skrzydłowy zdecydował się na strzał i nie trafił w światło bramki.
Po spotkaniu kamery Canal+Sport uchwyciły, jak kapitan białostockiego zespołu, Taras Romanczuk, w niecenzuralnych słowach zrecenzował zagranie kolegi z drużyny. - Do pustaka masz, co chcesz, k*** robisz! Ile można go głaskać, k***! Co spokojnie, co spokojnie, k***. Cały czas spokojnie! Tam nie poda, tam nie strzeli. Co to k*** jest, przedszkole? - mówił wtedy.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
Teraz pomocnik w rozmowie z portalem Weszło ponownie odniósł się do tej sytuacji. - Uważam, że pokazano to ludziom specjalnie. Zostało to zrobione medialnie, żeby złamać Jagiellonię. Ludzie widzieli, że nam idzie i jesteśmy na ostatniej prostej do mistrzostwa kraju - stwierdził na starcie.
- Wiesz, co działo się po tamtym meczu z Pogonią? Byłem z Dominikiem w ciągłym kontakcie, podobnie jak wielu chłopaków z zespołu, którzy zasypywali go wiadomościami w stylu: "Jak się czujesz? Głowa do góry, nie załamuj się”. Ja chyba o drugiej w nocy, gdy nie mógł spać, napisałem Dominikowi, że jeżeli ktoś będzie mówił coś krytycznego, to ja go zawsze obronię - wyjawił 33-latek.
Niedługo później Jagiellonia przy bardzo dużym udziale obu panów zdobyła pierwszy w swojej historii tytuł mistrza Polski. Teraz obaj zawodnicy ponownie się spotkali, ale już na zgrupowaniu reprezentacji, która szykuje się do meczów z Portugalią i Szkocją.