Polska młodzieżówka pokazała moc. Demolka w Kosowie

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: młodzieżowa reprezentacja Polski
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: młodzieżowa reprezentacja Polski

Młodzieżowa reprezentacja Polski efektownie pokonała Kosowo 4:0 w meczu eliminacji mistrzostw Europy. Sprawa została załatwiona w 10 minut, gdy zawodnicy Adama Majewskiego strzelili trzy gole.

Piłka nożna bywa dziwna. Przez 20 minut Polacy mieli problemy z odebraniem piłki i przedostaniem się na połowę przeciwnika, nie mówiąc o kreowaniu sytuacji.

Wszystko zmieniło się w 21. minucie. Wystarczył jeden rzut rożny i bardzo szybko okazało się, że w bramce zespołu z Kosowa jest ktoś mało poważny. Mustafe Abdullahu wypuścił piłkę z rąk i jednego z łatwiejszych goli w życiu strzelił Mariusz Fornalczyk. Kosowski bramkarz dał o sobie znać również 10 minut później, gdy przepuścił do siatki futbolówkę po mocnym, ale pozornie dość prostym do obrony uderzeniu Dominika Marczuka z dystansu.

A pomiędzy tymi trafieniami mieliśmy prawdziwą perełkę. Po świetnym podaniu Marczuka absolutnie zjawiskową bramkę zdobył Filip Szymczak. Dziesięć minut i było pozamiatane. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem 4:0.

Biało-czerwoni nie mają już szans na pierwsze miejsce w tabeli, ale wciąż liczą się w walce o awans z drugiego miejsca. Trzy najlepsze ekipy z drugich miejsc awansują bezpośrednio na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, pozostałe sześć zagra w fazie play-off.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

W drugiej połowie nie działo się zbyt wiele. Może gdyby selekcjoner Afrim Toverlani nie zmienił bramkarza, to padłoby więcej bramek, ale Abdullahu udał się pod przedwczesny prysznic już po 45 minutach. Zmienił go Leo Besson i już nie było tak łatwo.

Oczywiście to nie tak, że nasi reprezentanci uznali, że robota jest już wykonana i odpuścili drugą część meczu. Były próby szukania kolejnych okazji, choć z drugiej strony można było odnieść wrażenie, że nie było forsowania tempa za wszelką cenę. I trudno się dziwić.

Sytuacje były, natomiast brakowało precyzji. Choćby dwukrotnie po akcji rezerwowych Michał Rakoczy niedokładnie dogrywał piłkę w kierunku Filipa Marchwińskiego. Wynik spokojnie mógł być jeszcze bardziej okazały, ale oczywiście nie mamy prawa narzekać.

Kolejne spotkanie Polacy zagrają 15 października o godz. 17 w Łodzi, a ich rywalem będą Niemcy.

Kosowo - Polska 0:4 (0:4)
0:1 Mariusz Fornalczyk 21'
0:2 Filip Szymczak 25'
0:3 Dominik Marczuk 30'
0:4 Jakub Kałuziński (k.) 45+2'

Składy:

Kosowo: Mustafe Abdullahu (46' Leo Besson) - Florian Haxha (46' Diar Vokrri), Amar Gerxhaliu, Ardi Ajdini (46' Arbnor Hasani), Yll Ibrahimi - Milot Avdyli, Etnik Brruti, Altin Kryeziu (69' Redon Ismaili) - Fatjon Bunjaku, Ardit Tahiri (84' Oltion Bilalli), Veton Tusha.

Polska: Kacper Tobiasz - Dominik Marczuk, Patryk Peda, Ariel Mosór (80' Szymon Włodarczyk), Miłosz Matysik (46' Cezary Polak), Arkadiusz Pyrka - Tomasz Pieńko, Antoni Kozubal (46' Mateusz Łęgowski), Jakub Kałuziński, Mariusz Fornalczyk (62' Michał Rakoczy) - Filip Szymczak (62' Filip Marchwiński).

Żółte kartki: Haxha, Tahiri, Hasani (Kosowo) oraz Kozubal (Polska).

Sędzia: Ladislav Szikszay (Czechy).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty