Łukasz Zwoliński zagra w Wiśle Kraków? Jest poważny problem do przeskoczenia

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński (z lewej) oraz Rafał Augustyniak
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński (z lewej) oraz Rafał Augustyniak

Od pewnego czasu łączy się Łukasza Zwolińskiego z transferem do Wisły Kraków. "Biała Gwiazda" faktycznie jest zainteresowana transferem, ale nie jest to transakcja łatwa do przeprowadzenia. Dlaczego? WP SportoweFakty zajrzały za kulisy.

Wisła Kraków rozpoczyna w czwartek nowy sezon, mierząc się w pierwszej rundzie Ligi Europy z rywalem z Kosowa. "Biała Gwiazda" przystępuje do rozgrywek mocno przemeblowana, a na tym jeszcze nie koniec zmian.

Jak wiadomo, krakowski klub stara się zatrzymać Angela Rodado, najlepszego strzelca Wisły, ale szuka też drugiego napastnika. Od pewnego czasu mówi się o tym, że pod Wawel może trafić Łukasz Zwoliński z Rakowa Częstochowa.

Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Wisła faktycznie interesuje się Zwoliński, ba, toczą się w jego sprawie rozmowy między zainteresowanymi stronami, ale porozumienia wciąż nie ma. Dlaczego? Z prozaicznego, ale ważnego powodu. W tym momencie sprawa rozbija się o finanse.

Zwoliński ma w Rakowie bardzo wysoki kontrakt. Do końca umowy pozostały jeszcze dwa lata, więc nie ma się co dziwić, że zawodnik niechętnie patrzy na drastyczną obniżkę pensji. Z drugiej strony w obecnych realiach Wisła nie jest w stanie zaproponować mu nawet zbliżonych warunków do tego, co piłkarz otrzymuje w Częstochowie.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości

Czy to oznacza „upadek” transferu? Na tym etapie nie. Osoby, które są blisko transakcji oceniają jej szanse powodzenia 50/50. Wiele wskazuje więc na to, że na rozstrzygnięcie tego tematu trzeba jeszcze trochę poczekać.

A pozostając w Krakowie. Od pewnego czasu krążyły informacje, że włoska Reggiana interesowała się Kacprem Dudą. Rzekomo włoski klub miał odstąpić od transakcji ze względu na kontuzję gracza, ale z tego co słyszymy, prawda jest zgoła odmienna.

Z naszych informacji wynika, że oferta "przyniesiona" do Wisły była po prostu na śmiesznym poziomie finansowym. Na tyle niska, że odpowiedź z Krakowa była zdecydowana i to w mocnych słowach.

Piłkarz jest reprezentowany przez zagraniczną agencję, mającą raptem kilku zawodników. Patrząc na stronę transmerkarkt.de można dojść do wniosku, że, delikatnie mówiąc, nie jest to wielki gracz na transferowym rynku.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)