W półfinale baraży o awans do Euro 2024 reprezentacja Polski pokonała Estonię w bardzo przekonującym stylu - aż 5:1. Podopiecznych Michała Probierza czeka teraz spotkanie w Cardiff z Walią, teoretycznie znacznie trudniejszym przeciwnikiem.
Mecz z Estonią pokazał jednak, że plan selekcjonera na pierwszą część walki o Euro w pełni wypalił. - To była różnica klas. Od początku meczu z Estonią było odczuwalne, że za moment ten gol dla Polski padnie - mówi WP SportoweFakty Kazimierz Węgrzyn, 20-krotny reprezentant Polski (1991-1999)
I podkreśla: - Jeszcze doszła ta czerwona kartka dla Maksima Paskotsiego. To był mecz właściwie bez historii. Polscy piłkarze spełnili oczekiwania - mieli cały czas kontrolę nad tym starciem. To był bardzo dobry mecz w wykonaniu Biało-Czerwonych. Chcieliśmy, żeby tak to wyglądało w tym spotkaniu i rzeczywiście tak było.
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz: Lewandowski? Był dobrym duchem drużyny, nie histeryzował
Najlepszy Nicola Zalewski
Probierz od początku meczu posłał w bój m.in. dwóch graczy, którzy ostatnio nie dostają szansy regularnej gry w Serie A: Piotra Zielińskiego i Nicolę Zalewskiego. Były biathlonista Tomasz Sikora w serwisie X zwrócił uwagę, że Zalewski, podobnie, jak Zieliński byli "wypoczęci, to szaleją". Pomocnik Napoli kończył mecz z bramką, a Zalewski - z dwiema asystami.
- Nie wiem, czy Zieliński rzeczywiście tak "szalał" - zastrzega Węgrzyn. - Dla mnie to był jeden ze słabszych piłkarzy na boisku. Sądzę, że nie jest obecnie w wysokiej formie. Natomiast jeśli chodzi o Zalewskiego, to rzeczywiście był najlepszy na placu gry.
Były reprezentant Polski wskazuje też na innego bohatera tego starcia z Estonią: - Na mnie osobiście wrażenie zrobił Jakub Piotrowski. Był sobą. Do tego ma wejście w pierwszą linię, potrafi strzelić z dystansu i - jak to mówią - "ma gola".
Grający na co dzień w bułgarskim Ludogorcu Razgrad Piotrowski to autorskie "odkrycie" Probierza. Po czterech występach w reprezentacji 27-latek ma na koncie dwa gole i asystę.
- Jedną z najważniejszych rzeczy w reprezentacji jest to, by piłkarze czuli się pewnie. Tę pewność widziałem właśnie w wykonaniu Piotrowskiego. Natomiast w wykonaniu Bartosza Slisza - już nie - zwraca uwagę Węgrzyn.
- Wiadomo, Slisz to oczywiście inna funkcja na boisku, ale uważam, że też powinien uwolnić swój potencjał, pokazać się. Ja go widziałem jako podającego do najbliższego kolegi, z wyraźną bojaźnią. To nie jest jeszcze dla mnie taki piłkarz "pełną gębą" tej pierwszej jedenastki - tłumaczy ekspert TVP Sport.
Co zadziała na Walię?
Pytanie, co zmienić u Biało-Czerwonych przed decydującym meczem z Walią? Bo to, co wystarczało na Estonię, niekoniecznie musi być od razu idealną receptą na mecz w Cardiff.
- Estonia nie była na tyle wymagająca, byśmy dostrzegli jakieś wielkie mankamenty w grze Polaków. Dlatego trudno wyciągać wnioski w kontekście meczu z Walijczykami, bo to będzie zupełnie inna konfrontacja - zaznacza Węgrzyn.
Może się okazać, że Probierz będzie zmuszony do zmian z racji problemów zdrowotnych. Już po pierwszej połowie meczu z Estonią boisko musiał opuścić Przemysław Frankowski, sygnalizujący pewne kłopoty. Później z urazem zszedł również ten, który Frankowskiego zmienił - Matty Cash.
- Jeżeli chodzi o Frankowskiego, to jest to pewnie pierwszy wybór selekcjonera i dobrze by było, aby doszedł do siebie. Nie widać jednak było, żeby ta kontuzja była poważna, raczej to może być mikrouraz - ocenia Węgrzyn.
Justyna Krupa, dziennikarka WP SportoweFakty
"Zdecydowany numer jeden". Reprezentant Polski zapracował na wyróżnienie
Kulesza zaskoczył. Najpierw nie zwrócił się do piłkarzy