Joachim Loew zagrał w filmie o polskim piłkarzu

WP SportoweFakty / Damian Filipowski WP SportoweFakty / Na zdjęciu od lewej: Joachim Loew i Radosław Gilewicz
WP SportoweFakty / Damian Filipowski WP SportoweFakty / Na zdjęciu od lewej: Joachim Loew i Radosław Gilewicz

Na początku XXI wieku Radosław Gilewicz był gwiazdą austriackiej Bundesligi. Polskiego napastnika znakomicie poznał Joachim Loew. Trener mistrzów świata z 2014 roku wystąpił w filmie dokumentalnym opowiadającym o karierze Gilewicza.

Viaplay przygotowało dokument o Radosławie Gilewiczu. Napastnik piłkarską karierę rozpoczynał w GKS-ie Tychy, skąd przeniósł się do Ruchu Chorzów. W lipcu 1993 roku 22-letni wówczas zawodnik rozpoczął swoje zagraniczne wojaże i trafił do szwajcarskiego St. Gallen, gdzie po raz pierwszy pracował z Joachimem Loewem, który pełnił tam rolę asystenta.

W 1995 roku został wypożyczony, a następnie wykupiony przez VfB Stuttgart  Wraz z nim do Niemiec przeniósł się także Loew, który najpierw pracował jako asystent, a potem przejął obowiązki pierwszego trenera. W 1997 roku Gilewicz trafił do Karlsruher SC, a dwa lata później przeniósł się do austriackiej Bundesligi.

Przełom XX i XXI wieku to zdecydowanie najlepszy okres w piłkarskiej karierze polskiego napastnika. Od sezonu 1999/2000 do 2002/2003 Gilewicz czterokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju (trzy razy w barwach Tirolu Innsbruck, a raz dla Austrii Wiedeń). W sezonie 2001/2002 z dorobkiem 22 bramek został też królem strzelców austriackiej Bundesligi. W tym okresie Gilewicz znów spotkał Loewa, który był jego trenerem zarówno w Tirolu Innsbruck, jak i w Austrii Wiedeń.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej

- Poznałem go, gdy Jogi miał około 30 lat. Dość szybko skończył granie, ale był dobrym asystentem. Ze Szwajcarskiej Sankt Gallen we trójkę przeszliśmy do Stuttgartu.Jakiś czas później Fringer stracił pracę i na głęboką wodę wskoczył Loew. Musiał pracować z wielkimi gwiazdami, a prowadził sobie fantastycznie. Jogi tak dobrze nas prowadził, że rada drużyny wybrała się do prezesa i oznajmiła, że nie chcą innego trenera. Już wtedy był dobry psychologiem, wyważonym i mądrym trenerem - opisywał swojego byłego trenera Gilewicz w rozmowie z "Faktem".

19 grudnia na serwisie Viaplay zadebiutował film dokumentalny "Radogol" opowiadający o karierze Radosława Gilewicza. W produkcji polskiego piłkarza wspominają jego byli boiskowi koledzy oraz trenerzy, w tym między innymi Loew. Dokument porusza też nieudany epizod Gilewicza w reprezentacji Polski.

Napastnik, który jak na zawołanie zdobywał bramki w lidze austriackiej i europejskich pucharach, nigdy nie przeniósł swojej skuteczności na kadrę. Gilewicz wystąpił w 10 meczach w narodowych barwach, w których nie zdobył ani jednego gola.

- W tamtych czasach nie dbało się o to, by wykorzystać dobry moment poszczególnego zawodnika. Ja byłem zawsze graczem, który potrzebował indywidualnego podejścia. Nie lubiłem być wrzucany do worka, a w kadrze tak było. Zagrałem 10 meczów, nie strzeliłem gola, mam olbrzymi niedosyt. Razem z trenerami w reprezentacji powinniśmy wykrzesać z tego więcej. Czas leczy rany i ten wątek w moim życiu już przerobiłem i pokonałem - mówił "Faktowi".

Czytaj też:
Sędzia rzucił się na piłkarzy. Jest nagranie
Legenda Realu i Atletico. Kibice zniszczyli jego gwiazdę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty