Zabrakło efektywności, była walka - komentarze po meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa

Ligowy szlagier zawiódł. Słabo grająca Legia zdołała jednak pokonać Wisłę i choć po meczu powody do radości mieli wyłącznie legioniści, to wiślacy przekonywali, że wciąż w walce o mistrzostwo to oni "rozdają karty".

Miroslav Radović (Legia Warszawa): Udało mi się strzelić bramkę i to bardzo ważną. Sezon jest długi, ale na pewno będziemy walczyć do końca i na pewno nie odpuścimy. Udało mi się dzisiaj i bardzo się z tego cieszę, że pomogłem drużynie i że zdobyliśmy trzy punkty. Jak padła bramka? To był chyba błąd Marcelo i go wykorzystałem. Zastanawiałem się co zrobić, bo Pawełek wyszedł, ale udało się posłać piłkę obok niego. Z naszej strony nie było efektownej gry, ale publiczność zobaczyła sporo walki z obydwu stron. Od Wisły spodziewałem się jednak więcej w ataku, bo dziś mieli niewiele sytuacji.

Marcin Komorowski (Legia Warszawa): Byliśmy przygotowani na taką murawę i byliśmy przygotowani na to, że będzie to mecz walki i że możemy grać do jednej strzelonej bramki. To my ją zdobyliśmy i wygraliśmy to spotkanie. Jak zareagowaliśmy na to zwycięstwo? Cieszymy się i będziemy walczyć. Nikt z nas nie odpuszcza i chcemy do końca pokazać, że walczymy. Nasz problem tkwi w tym, że umiemy wygrywać z tymi silniejszymi zespołami, a gorzej nam idzie ze słabszymi. Ciężko to wytłumaczyć, bo straciliśmy punkty z Odrą, Piastem i Jagiellonią, a z Wisłą i Lechem wygraliśmy. Z Wisłą byliśmy przygotowani na mecz walki, na to, że będzie to ciężki mecz i chcieliśmy pokazać charakter i wolę walki i to nam się udało. Wiedzieliśmy o tym jak gra Wisła i byliśmy do tego dobrze przygotowani.

Maciej Iwański (Legia Warszawa): Przyjechaliśmy po trzy punkty i nasz cel został osiągnięty. Wiedzieliśmy, że tylko taktyką i zaangażowaniem oraz pomaganiem sobie jesteśmy w stanie wygrać i tak się stało. Dobrze zdawaliśmy sobie sprawę, że Wisła nie ma za dużo argumentów w środku pola. Widzieliśmy też, że często grają długą piłką. Mają bardzo dobrych pomocników i bardzo dobrze grających napastników. Zagęściliśmy środek, trochę się wycofaliśmy, a przy każdym niedokładnym podaniu nakładaliśmy pressing i to przyniosło efekt. Wisła praktycznie nic nie zrobiła. Po strzeleniu bramki trochę się cofnęliśmy. To są nasze zasłużone trzy punkty, bo zrealizowaliśmy z góry założoną taktykę. Ten mecz nie był najładniejszy. Było dużo walki, ale czasami takie mecze też się odbywają i tak było dzisiaj.

Wojciech Łobodziński (Wisła Kraków): To nie tak miało wyglądać. Mam żal do siebie za sytuację z pierwszej części meczu, bo mogłem inaczej się zachować. To mogła być przełomowa sytuacja, bo jeszcze przy stanie 0:0. Przed spotkaniem z Legią byliśmy liderem, teraz nadal nim jesteśmy, ale było widać, że byliśmy od początku skoncentrowani. To my kontrolowaliśmy sytuację na boisku, ale Legii udał się ten jeden, nieszczęsny kontratak, który ustawił mecz. Spotkania z Lechem czy z Legią są prestiżowe, bo dziś widziałem smutek i załamanie w szatni po spotkaniu. Boli to nas strasznie. Musimy się pozbierać, będzie jeszcze rewanż i z Legią i z Lechem. Nie ma co teraz rozpamiętywać, trzeba brać się do roboty.

Patryk Małecki (Wisła Kraków): Ciężko na gorąco coś powiedzieć, ale zagraliśmy najsłabszy mecz w tej rundzie. Stworzyliśmy mało sytuacji. Dalej biję się z myślami, jak piłka po moim strzale nie wpadła do siatki. Wystarczyło tylko skierować to do bramki. Nie wiem, jak to się stało. Legia stworzyła tylko jedną sytuację i strzeliła jedną bramkę. Przegraliśmy ważne spotkania z Lechem i z Legią. Chyba coś w tym jest, że z tymi teoretycznie silniejszymi drużynami gra nam się ciężko. Ale Mistrzostwo Polski nie wygrywa się ani z Legią, ani z Lechem, tylko z tymi słabszymi drużynami. Dalej mamy przewagę nad Legią, dalej wszystko zależy od nas i to my rozdajemy karty.

Komentarze (0)