To może być zacięty bój. Anglicy tak łatwo ich nie wypuszczą

Getty Images / David Price/ Arsenal FC oraz Youtube.com/LaczyNasPilka / Na zdjęciu: Hubert Graczyk, bramkarz Arsenalu i Przemysław Soczyński, skaut PZPN.
Getty Images / David Price/ Arsenal FC oraz Youtube.com/LaczyNasPilka / Na zdjęciu: Hubert Graczyk, bramkarz Arsenalu i Przemysław Soczyński, skaut PZPN.

Kiedy polscy skauci szukali za granicą następców Lukasa Podolskiego, Niemcy nazywali ich "kłusownikami". Teraz więcej pracy mają w Anglii. Właśnie zaczyna się batalia o to, kto zgarnie najbardziej utalentowanych bramkarzy polskiego pochodzenia.

To od Lukasa Podolskiego zaczął się skauting zagraniczny w PZPN. Urodzony w Polsce niemiecki mistrz świata był przykładem na to, że piłkarze pochodzący znad Wisły także mogą mieć gen wielkiego piłkarskiego talentu. Dlatego Maciej Chorążyk zaproponował wtedy, by rozwinąć siatkę polskich skautów, którzy nie stracą z oka kolejnego błyskotliwego zawodnika.

Chorążyk najpierw sam był skautem, teraz zarządza grupą obserwatorów. Pamięta czasy, kiedy Niemcy nazywali go i jego kolegów "kłusownikami".

Podobnie było w Anglii. Osiem lat temu na strony znanego na całym świecie magazynu "FourFourTwo" trafił ówczesny skaut na Wyspy, Piotr Sadowski. "Czy widziałeś tego Polaka? Wygląda niepozornie, ale jego misją jest wyszukiwanie najzdolniejszych piłkarzy urodzonych w Anglii, którzy chcieliby grać dla reprezentacji Polski" - pisali Anglicy.

ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy

Ruszyli na polowanie

Polacy na Wyspach znów ruszają na łowy. Jak na drożdżach rosną tam następcy Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego. Wszystkich ich obserwuje Przemysław Soczyński, skaut PZPN na Anglię. Ten sam, który był w kontakcie z rodziną Matty'ego Casha, kiedy zgłosił się do gry w reprezentacji Polski. Kiedy dostaje pytanie o polskich bramkarzy, wylicza bez opamiętania.

- W roczniku 2003 jest Filip Marschall z Aston Villi, Hubert Graczyk z Arsenalu, Antoni Bort z Ipswich Town, Fabian Mrozek i Jakub Ojrzyński z Liverpoolu.

- Z rocznika 2004 - Oliwier Zych w Aston Villi.

- Z 2007 to już Kornel Miściur z Liverpoolu, Nicholas Michalski z Blackburn i Jakub Przewoźny z Millwall.

Potwierdza, że każdy z nich ma potencjał na wielkie granie.

- Odkąd pamiętam, w Anglii było dużo polskich bramkarzy - opowiada Soczyński. - Może wynika to z polskiego charakteru lub tego, że w latach 90. i później każdy chciał być jak Jerzy Dudek i Artur Boruc. Zawsze mieliśmy dobrych bramkarzy. Bardzo wielu młodych jest już w topowych klubach. Równie dużo jest też w niższych ligach.

Szczególnie imponująco wygląda polska kolonia bramkarzy w Liverpoolu. Jest ich aż trzech: Mrozek, Ojrzyński i 15-letni Miściur, który dołączył do nich w tym roku. Jego rodzice wyjechali do Anglii rok przed jego narodzinami. Od dziewiątego roku życia trenował w Hull City. W końcu wzbudził tak duże zainteresowanie, że wyciągnął go stamtąd Liverpool.

Zacięta walka z Anglikami

- Kornel ma dopiero 15 lat, ale już imponuje warunkami fizycznymi, bo ma 194 cm wzrostu - opowiada Jakub Bokiej, skaut Manchesteru City i właściciel Polish Football Academy w Leeds, który obserwował Miściura. - Przy takich warunkach nie ma żadnych problemów z dynamiką. Trudno strzelić mu gola z dalszej odległości. Ma ogromny zasięg rąk, jest dynamiczny i nienaganny technicznie.

Bramkarz trenował w akademii Bokieja. Były skaut Manchesteru City nie dziwi się, że tyle klubów ruszyło do Hull po nastolatka. Przy okazji alarmuje, że równie zacięty bój mogą stoczyć o niego reprezentacje. Miściur rodzicom zawdzięcza polskie pochodzenie, jednak urodził się w Anglii.

- Anglicy kontaktowali się z klubem i rodzicami - przyznaje Bokiej. - To nie jest zaskoczenie. Dużo ludzi go zna i kojarzy. Ma bardzo dobrą opinię. On będzie wzbudzał zainteresowanie angielskich młodzieżówek. Warto pokazać mu, że chce się go mieć u siebie.

Polacy wykonali pierwszy krok. Miściur dostał powołanie na lutowe zgrupowanie kadry U-16.

Anglicy już nie przestrzegają w gazetach przed polskimi skautami. Zamiast tego wzięli się za działanie i bacznie obserwują polskich piłkarzy, którzy szkolą się w ich klubach.

Równie mocno co Miściura, trzeba obserwować przyszłość Huberta Graczyka. 20-latek trenował już z pierwszą drużyną Arsenalu, jednak regularnie gra w zespole do lat 21. Jemu również przepisy pozwalają na grę dla Polski i Anglii. Już w 2019 zadebiutował w angielskich młodzieżówkach. A dwa lata temu błysnął w wygranym 2:0 starciu z Walią, w którym obronił rzut karny.

W polskiej młodzieżówce Graczyk dotąd nie zadebiutował, choć jego talent dostrzegli już trenerzy z Anglii i sam Mikel Arteta, szkoleniowiec klubu z Londynu.

- W Anglii mieszkam od trzeciego roku życia, tutaj się wychowałem, w sytuacjach życia codziennego posługuję się językiem angielskim. Z drugiej jednak strony w domu rozmawiamy po polsku i sam doskonale pamiętam, skąd pochodzę. To trudna sytuacja, bo w takim samym stopniu czuję się Polakiem jak i Anglikiem - opowiada gracz Arsenalu o możliwym trudnym wyborze seniorskiej reprezentacji (więcej TUTAJ).

W najbliższych miesiącach Polacy mogą stoczyć zacięty bój z Anglikami o polskich bramkarzy. - Nie uważam, byśmy prowadzili z Anglikami wojnę - uspokaja Soczyński. - Najwięcej zależy od zawodnika i jego rodziny. Staramy się przekonać ich do gry dla Polski. Jednak ostatnie słowo należy do nich.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Tak Polacy pracują, by nie stracić kolejnego Podolskiego
Upadł chiński klub Guilherme. Czy Brazylijczyk wróci do Legii? Mamy jego komentarz!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty