Kibice na wypełnionych trybunach Signal Iduna Parku byli przekonani, że krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa Borussia zdominuje również Chelsea. Klub z Londynu co prawda robił wrażenie mocarstwowymi ruchami w oknie transferowym, tyle że na boiskach jest problem z przekuciem wzmocnień w dobre wyniki. Podopieczni Grahama Pottera wygrali tylko raz w 2023 roku.
Chelsea była na połowie przeciwnika na przekór problemom. Starała się zaatakować skutecznie z wykorzystaniem Kaia Havertza, który powrócił do Niemiec. W 17. minucie goście postanowili każdym możliwym sposobem wepchnąć piłkę do bramki po wrzutce z rzutu wolnego. Thiago Silva stracił jednak kontakt z rzeczywistością w epoce VAR-u i za strzał ręką w stylu Rafała Siemaszki musiał zobaczyć żółtą kartkę.
Borussia ruszyła do przodu po około 20 minutach, a niebezpieczny dla Chelsea stał się Sebastien Haller. W przeszłości walczył on o koronę króla strzelców w Lidze Mistrzów jako napastnik Ajaksu. W środę powrócił do europejskiego pucharu po problemach zdrowotnych. Tak samo jak Kai Havertz nie oddawał jednak strzałów celnych, a 0:0 w tej statystyce po pół godzinie było rozczarowaniem.
ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"
W ostatnim kwadransie w pierwszej połowie zrobiło się ciekawiej, a najlepszych szans na gola nie wykorzystał Joao Felix. W 32. minucie Portugalczyk strzelił obok bramki po płaskim dośrodkowaniu, a w 37. minucie trafił w poprzeczkę po podaniu Kaia Havertza. Borussia odpowiedziała niecelnym strzałem Mariusa Wolfa i niebawem sędzia zarządził przerwę.
W 55. minucie było pierwsze uderzenie celne. W bramkę Gregora Kobela trafił Reece James z wywalczonego przez siebie rzutu wolnego. Zgadzała się precyzja, ale nie zgadzała się energia strzału i stał się on łatwym łupem dla bramkarza Borussii. Niewiele później była odpowiedź i po raz pierwszy wykazał się na linii Kepa Arrizabalaga. Widowisko nabierało rumieńców.
O wyniku meczu zdecydował kontratak. Borussia wybroniła się w 63. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a Raphael Guerreiro uruchomił odrobinę przypadkowym podaniem Karima Adeyemiego. Ten zgasił piłkę na stopie aż 60 metrów od bramki Chelsea, co nie powstrzymało go przed zdobyciem gola na 1:0. Skrzydłowy popisał się pięknym rajdem, w którym wymanewrował swoimi zwodami Enzo Fernandeza i Kepę Arrizabalagę. Na koniec trafił do odsłoniętej bramki i mógł widowiskowymi saltami świętować prowadzenie.
Drużyna z Dortmundu skoncentrowała się na utrzymaniu skromnego prowadzenia, ale nie musiała udowadniać, że trzeba uważać na jej szybkie ataki. Z kolei Chelsea nie potrafiła podkręcić tempa w końcówce i nieustannie czegoś brakowało jej do przeprowadzenia skutecznego ataku. O odrobienie strat postara się w rewanżu na Stamford Bridge.
Jego temperatura może być wysoka, ponieważ w końcówce pierwszego meczu doszło do awantury w pobliżu ławek rezerwowych. Sędzia ograniczył się do pokazania trzech żółtych kartek.
Borussia Dortmund - Chelsea FC 1:0 (0:0)
1:0 - Karim Adeyemi 63'
Składy:
Borussia: Gregor Kobel - Marius Wolf (73' Julian Ryerson), Niklas Suele, Nico Schlotterbeck, Raphael Guerreiro - Emre Can - Karim Adeyemi (79' Jamie Bynoe-Gittens), Jude Bellingham, Salih Ozcan, Julian Brandt - Sebastien Haller (68' Anthony Modeste)
Chelsea: Kepa Arrizabalaga - Reece James, Kalidou Koulibaly, Thiago Silva, Ben Chilwell (71' Mason Mount) - Ruben Loftus-Cheek, Enzo Fernandez - Hakim Ziyech, Joao Felix, Mychajło Mudryk (71' Marc Cucurella) - Kai Havertz
Żółte kartki: Bellingham, Can, Adeyemi, Ozcan, Ryerson, Suele (Borussia) oraz James, Silva, Ziyech, Mount (Chelsea)
Sędzia: Jesus Gil Manzano (Hiszpania)
Czytaj także: Mikel Arteta - tytan pracy ceniony przez największych w swoim fachu
Czytaj także: David Beckham założył piłkarską agencję menedżerską