Waldemar Fornalik dokonał pierwszej diagnozy w nowym klubie. Nie chce zbaczać z drogi

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: trener Waldemar Fornalik
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: trener Waldemar Fornalik

Tylko 17 punktów zdobyło Zagłębie Lubin w rundzie jesiennej, przez co pracę stracił Piotr Stokowiec. Jego następca Waldemar Fornalik ma już za sobą wstępne oględziny nowego zespołu.

Jeszcze w trakcie rundy jesiennej, po blisko pięciu latach pracy Waldemar Fornalik pożegnał się z Piastem Gliwice. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie czekał długo na kolejną propozycję. Po zwolnieniu Piotra Stokowca zrobiło się miejsce w KGHM Zagłębiu Lubin.

- Praca świadczy o człowieku. Wykonaliśmy w Gliwicach dobrą pracę, wprowadziliśmy Piasta na taki poziom, że wszyscy mówili o tym zespole jako czołówka tabeli. Chciałbym, żeby podobnie było w Zagłębiu - mówi trener Fornalik przed klubową kamerą.

Do pracy zabrał się natychmiast, a akurat w przypadku Zagłębia jest nad czym pracować. To jeden z najsłabszych zespołów w tym sezonie. Jesienią Miedziowi spisywali się po prostu fatalnie, byli jednowymiarowi. I choć trener Stokowiec przekonywał, że będzie potrafił wyciągnąć zespół z kryzysu, to nie dał rady. Zagłębie zimuje tuż nad strefą spadkową i z zaledwie jednym zwycięstwem na własnym stadionie.

- Dokonałem wstępnych analiz, ale są to wnioski na podstawie obserwacji z zewnątrz. Często nie są one do końca wiarygodne i adekwatne. Liczę, że wspólne treningi pozwolą nam pozwolić właściwą diagnozę i ustalić przyczynę dlaczego Zagłębie jest na takim miejscu w tabeli, a nie wyżej - podkreśla trener Fornalik.

ZOBACZ WIDEO: Kłótnia o podział pieniędzy. "Wszystko powinno być ustalone przed wylotem z Warszawy"

Nie zboczy z drogi

Zagłębie Lubin to klub stabilny, poukładany. Piłkarze nie narzekają na poślizgi w wypłatach, mają bardzo komfortowe warunki do pracy. Z jakiegoś powodu nie są jednak w stanie pokazać pełni potencjału. Łatwo powiedzieć, że w Lubinie jest za wygodnie. Tego typu stwierdzenia wracają jak bumerang przy każdym większym kryzysie.

Ale jest coś, czego Zagłębiu zazdrości większość klubów w Polsce. Czymś takim jest z pewnością akademia, jedna z najlepszych w kraju.

Zagłębie jeszcze przed końcem rundy jesiennej wypełniło limit 3000 minut młodzieżowców. Czasami można było odnieść wrażenie, że trener Stokowiec robi to na pokaz, natomiast w paru spotkaniach młodzież rzeczywiście dawała pozytywne sygnały.

Trener Fornalik w Piaście korzystał z młodzieży, choć nie aż w takim stopniu. Jesienią w zespole z Gliwic młodzieżowcy występowali dokładnie przez 2195 minut, co jest szóstym wynikiem w lidze (dla porównania pierwsze Zagłębie to aż 4661 minut).

- Już we wstępnych rozmowach z zarządem powiedziałem, że zawsze byłem orędownikiem wprowadzania młodych zawodników. Absolutnie nie chcę się wycofywać z tej drogi, wiedząc jak dobrze funkcjonuje akademia. Natomiast tym młodym ludziom trzeba stworzyć odpowiednie warunki do wejścia do drużyny. Jeżeli proporcje są przewartościowane, to często ci młodzi ludzie mogą nie udźwignąć tego ciężaru, presji, nawet jeśli są w dobrej formie. Będziemy chcieli zachować proporcje, a jednocześnie nie pominąć ani jednego utalentowanego zawodnika, który będzie zasługiwał na to, by w pierwszej kolejności trenować z zespołem, a później grać w pierwszej drużynie - przekonuje były selekcjoner.

CZYTAJ TAKŻE:
Śpiewy się skończyły. Koparki czekają
Wielka zmiana w Katarze. "Ale to może go ograniczać"

Komentarze (0)