Kiedy się to wszytko zaczęło, albo inaczej - kiedy się wszystko zaczęło psuć? Zjawiskiem został już w Monaco. Ci, którzy się z nim wówczas zetknęli, choćby Kamil Glik, nie kryli zdumienia. Piłkarze o takiej skali talentu i jednocześnie wspaniałych predyspozycjach fizycznych zdarzają się rzadko. Dziś Mbappe ma 24 lata, pięć tytułów mistrza Francji na koncie i cztery korony króla strzelców Ligue 1.
Miało mu prawo w głowie zaszumieć, ale powinien jednak już powoli z tego wyrastać. Tymczasem tendencja zdaje się być zwyżkowa. W wieku 19 lat został bohaterem kosmicznego transferu do Paryża - najpierw wypożyczony, ostatecznie wykupiony za 180 milionów euro. W 2018 roku cieszył się z tytułu mistrza świata, na który rzetelnie zapracował. Znakomity w barwach PSG (187 goli i 92 asysty w 233 meczach!), stał się alfą i omegą katarskiego projektu.
Tyle że głowa zaczęła nie nadążać za wspaniałymi nogami. Mógł i niby chciał przejść do Realu, rozpierała go sportowa ambicja, ustalił nawet wszystkie warunki z Królewskimi, by w ostatniej chwili wypiąć się na madrycki klub. Cynizm młodzieńca szokował, bo nie było wątpliwości, że do pozostania w ojczyźnie skłoniły go pieniądze. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.
I nadeszło niemal zaraz po tym, jak zdecydował się przedłużyć do 2025 roku kontrakt z paryżanami. Data obowiązuje zresztą tylko klub. Jeśli Mbappe zechce, może bez konsekwencji umowę o rok skrócić. Chwilami zaś wygląda na to, jakby chciał ją skrócić co najmniej o dwa lata, a jego relacje wewnątrzklubowe postrzegane są jako chore, wręcz toksyczne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporce: stadiony świata. Tego gola można oglądać bez końca
O tym się mówi, pisze, podejrzewa. Kiedy jednak wychodzi na boisko, z tymi, których ponoć nie cierpi, tworzy spektakle, tak jak ostatnio przeciwko Maccabi - wspólnie zdobywają bramki, asystują sobie, celebrują sukcesy. Jaka zatem jest prawda?
Hatem Ben Arfa, Paul Pogba, Adrien Rabiot - nawet tacy "artyści" francuskiego futbolu, zebrani do kupy nie robili takiego szumu wokół siebie jak paryżanin z urodzenia i wyboru. Dlaczego w ogóle Mbappe dokonał wolty z Realem i został nad Sekwaną?
Niewątpliwie połechtane zostało jego ego, skoro do negocjacji zaangażowany został sam prezydent Republiki, Emmanuel Macron. - Po prostu doradziłem mu w nieformalny sposób, aby pozostał we Francji. Zapewniam jednak, że nie brałem udziału w żadnym transferze - cytował głowę państwa hiszpański dziennik "Marca".
Katarczycy, prócz niemoralnych pieniędzy, zaproponowali gwiazdorowi niemoralną władzę. Jeśli więc był na dobrej drodze, by spuścić z siebie powietrze po rosyjskim mundialu, nagle został napompowany od nowa. Od dawna krytykował pewne aspekty funkcjonowania klubu, dlatego otrzymał zapewnienie, że będzie mieć na nie wpływ znacznie większy, niż jest to powszechnie przyjęte.
Według "Marki", klub miał poinformować gwiazdora, że jeśli ten będzie się upierał, to zostanie przygotowany specjalny budżet odszkodowawczy w wysokości pół miliarda euro za przedwczesne rozwiązanie kontraktów Neymara i Leo Messiego. Z Brazylijczykiem ponoć współpraca na boisku nie układała się Francuzowi od początku, nie podoba mu się również mało zdyscyplinowany tryb życia króla samby. Z kolei Messi - zdaniem Mbappe - zdobył zbyt duży posłuch w szatni. A to przecież młody Francuz chciał być niczym król-słońce, którego blasku nic i nikt nie może przesłaniać.
Ten swoisty imperatyw był może nawet ważniejszy niż comiesięczne przelewy małych fortun, które składają się na dużą fortunę - taką, jakiej świat sportu jeszcze nie widział. Otóż gdyby Mbappe wypełnił nowy kontrakt (2022-25), trzy lata jego występów w Parku Książąt kosztowałyby Katarczyków 630 mln euro.
Absurdalne liczby ujawnili dziennikarze "Le Parisien", narażając się oczywiście na dementi ze strony klubu oraz groźbę podjęcia kroków prawnych. W każdym razie na kwotę ma składać się roczna pensja brutto w wysokości ok. 70 mln euro, premia za podpis (180 mln) oraz bonusy lojalnościowe wypłacane za każdy rok gry w Paryżu - kolejno 70, 80 i 90 mln.
Nawet biorąc pod uwagę obowiązujące nad Sekwaną horrendalnie wysokie podatki, ustalenia czynią z Francuza krezusa, jakiego w świecie piłki jeszcze nie było. W tej sytuacji wszelkie kontrakty reklamowe - EA Sports, Nike, Dior, Hublot, etc. - są jedynie nieistotnym dodatkiem wobec katarskiego gestu. Cytat ze sport.pl, przywołujący opinię Iana Herberta z "Daily Mail": - Kylian Mbappe jest uosobieniem tego, jak piłka nożna oderwała się od rzeczywistości.
Tymczasem tak obłaskawiany i nagradzany zawodnik wciąż ponoć chodzi sfrustrowany. Obiecano mu kompetencje niemalże dyrektora sportowego, tymczasem niewiele z tego wynika. Chciał by do klubu trafił Robert Lewandowski, by doszło do transferu Ousmane Dembele, a stanowisko trenera objął Zinedine Zidane. Na zachciankach się skończyło. To dlatego Mbappe musi pełnić rolę środkowego napastnika, co kompletnie mu nie pasuje.
Na pewno nie można nazwać go fanem Christophe'a Galtiera i jego trenerskiej filozofii. Podczas meczu w Reims doszło do długiej wymiany zdań między piłkarzem a trenerem. Temat był oczywisty, można się go łatwo domyślić: nie chcę grać na szpicy, to mnie dusi, chcę grać tak jak w reprezentacji Francji. Mbappe swoje, Galtier swoje.
Dla pełnej jasności - nie jest też tak, że młodzianowi wszystko w reprezentacji pasuje. Pozycja boiskowa - owszem, lecz poza tym odmówił na przykład na wrześniowym zgrupowaniu wzięcia udziału w specjalnej sesji fotograficznej, argumentując, że jego wizerunek wykorzystywany jest częściej niż innych graczy, poza tym nie chciał jakoby być częścią kampanii reklamowej sponsorów drużyny narodowej. Namawiał podobno do buntu nawet co bardziej "fotogenicznych" kolegów, ale bez rezultatu.
Dla federacji jego zachowanie było nieakceptowalne, chociaż ostatnio prezydent FFF Noel Le Graet zapewnił, że sprawy zostały wyjaśnione, i wcale nie chodziło o pieniądze. "Klimat i atmosfera wokół francuskiej gwiazdy stały się uciążliwe" - pisała "L'Equipe".
W tej sytuacji, dość niespodziewanie, znów pojawiły się doniesienia, że tylko przeprowadzka do Realu interesuje niesfornego mistrza. Sęk w tym, że Florentino Perez został potraktowany przez niego jak gnojek, a prezydent Królewskich gnojkiem nie jest i swój honor ma. Poza tym skoro był blisko podpisania umowy z Mbappe bez konieczności płacenia kwoty odstępnego, to raczej nie wyłoży - nawet jeśli zapomni o obrazie - 200-300 mln euro, tylko dlatego, że Mbappe znów nie czuje się w Paryżu komfortowo.
Co więcej, jak podaje "Bild", w nowym kontrakcie PSG ulokowało klauzulę anty-Real. Mbappe może przejść gdziekolwiek, byle nie do Madrytu, a mówiąc precyzyjniej: nie na Santiago Bernabeu. Tyle że sformułowanie gdziekolwiek w przypadku takiego piłkarza nie istnieje. Tak naprawdę liczą się tylko trzy kierunki - Real, Manchester City i Liverpool.
Sportowo w Liverpoolu by się przydał, stanowiłby odpowiedź The Reds na Erlinga Haalanda, "zjadającego" Premier League. Tyle że znów: Juergen Klopp zwraca bacznie uwagę nie tylko na kasę, ale i kwestie charakterologiczne, a to nie wróży dobrze ewentualnym negocjacjom.
- Nie powinni go w ogóle dotykać. Byłoby szaleństwem, gdyby jakikolwiek klub zbliżył się do tej beczącej, zaabsorbowanej sobą osoby, która tak przyzwyczaiła się do władzy i świata futbolu, w którym gracz jest marką - twierdzi przywoływany już Herbert.
"Le Parisien" i "L'Equipe" sugerują, że to może być ostatni sezon gwiazdora w PSG. Jeśli nie odejdzie po Katarze, zrobi to latem. Inaczej klub straci możliwość wielomilionowego zarobku. Mbappe publicznie podkreśla, że jest szczęśliwy i zimą nigdzie na pewno się nie wybiera.
Inna rzecz, że jego nastrój bywa nieodgadniony. Ponoć codzienne obcowanie z nim w ośrodku treningowym w Camp des Loges to próba nerwów dla wszystkich. Nie można wykluczyć, że Francuza napędza niezwykła ambicja, a frustracja bierze się z kolejnych przegranych sezonów w Champions League. Obecny, w razie niepowodzenia, może być gwoździem do trumny całego projektu.
Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że Mbappe od początku swojego pobytu na Parc des Princes jest liderem zespołu. Nie malowanym, ale rzeczywistym. Bierze na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach, można liczyć na jego liczby. Pod tym względem wciąż jest fenomenalny. Chce jednak być postrzegany jako ten jedyny, jako wodzirej przedstawienia i szef całej bandy. Jeśli faktycznie chciałby pozbyć się z klubu kilku gwiazd (zawzięcie temu zaprzecza), to ma problem, bo liczby akurat ich bronią -Messi w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach to 11 goli i 12 asyst. Neymar - 13 goli i 9 asyst.
Poza tym klub myśląc o ewentualnych pożegnaniach, musi brać pod uwagę świty każdego z gwiazdorów. Te latynoskie wyglądają na poważniejsze, a frakcja skupiona wokół Mbappe jest skromniejsza. Szatnia jest podobno podzielona. Według "L’Equipe" stronnikami Mbappe są tylko Presnel Kimpembe, Achraf Hakimi, Hugo Ekitike i Nordi Mukiele. Nie jest to front zdolny do wielkich zwycięstw.
Tym bardziej że przeciwko jest cały obóz portugalsko-hiszpański, trzymając się kryterium lingwistycznego: Neymar (lider opozycji), Marquinhos, Messi, Sergio Ramos i jeszcze kilku innych. Francuskie media utrzymują nawet, że część graczy PSG izoluje się od Francuza. Tarć w tym sezonie nie brakowało.
Gdy Mbappe nie strzelił karnego z Montpellier, Neymar polubił tweeta krytykującego fakt, że jedenastki ma wykonywać KM, który - i było to jedno z żądań nowego kontraktu - zagwarantował sobie prawo do "bycia pierwszym na karne" na piśmie. Zresztą, mecz z Montpellier był eskalacją wszystkich negatywnych emocji. Zdenerwowany Mbappe zrezygnował z udziału w jednej z akcji, kiedy nie otrzymał w porę piłki - Vitinha wybrał biegnącego drugim skrzydłem Messiego. Doszło też do tego, że odepchnął bądź trącił wielkiego Leo.
- 22-23-latek trąca Messiego w ramię. Nigdy w życiu nie widziałem większego ego. Niech ktoś przypomni Mbappe, że Messi miał cztery Złote Piłki w wieku 22 lat - powiedział Rooney. Anglik mija się z prawdą. W wieku 22 lat Leo miał jedną Złotą Piłkę, niemniej co do zasady Rooney ma rację.
Tak czy owak już wtedy, sytuacja skłoniła wielu obserwatorów do sądu, że tak właśnie wygląda koniec wielkiego trio, które nic jeszcze - na dobrą sprawę - nie zdążyło wygrać. Przed nimi mundial. Każdy z trzech wielkich graczy pojedzie do Kataru z nadzieją zwycięstwa. Wygranym będzie jeden, albo żaden z nich. Wrócą do Paryża, by wspólnie wygrać Champions League. Czy to może się udać?
Zbigniew Mucha, "Piłka Nożna"
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)