Dorobili się majątku w Ukrainie. Tak się zachowali po wybuchu wojny

Archiwum prywatne / Rusłan Zarubin
Archiwum prywatne / Rusłan Zarubin

Doświadczony bramkarz z Ukrainy Rusłan Zarubin udzielił szerokiego wywiadu, w którym odnosił się przede wszystkim do wojny wywołanej przez Rosjan. Podzielił się m.in. bulwersującym doświadczeniem.

W tym artykule dowiesz się o:

24 lutego rozpoczął się prawdziwy koszmar Ukraińców. Właśnie wtedy rozpoczęła się rosyjska inwazja. 39-letni bramkarz Rusłan Zarubin szybko uświadomił sobie, że musi chronić swoją rodzinę.

Zabrał ją w bezpieczne miejsce, a sam porzucił sport na rzecz walki o swoją ojczyznę. Na front ruszył z kolegą z drużyny.

- Uznałem, że jeśli mogę w czymś pomóc, to wręcz muszę to zrobić. To była świadoma decyzja, która popłynęła z mojego wnętrza - wyjaśnił Zarubin w rozmowie z fanday.net.

Zdradził poza tym, że nigdy nie wyobrażał sobie, że może zostać żołnierzem, ale po zobaczeniu, że wiele młodszych osób idzie walczyć, zrozumiał, że musi zrobić to samo.

Zarubin nie ukrywa, że już dawno zerwał kontakty z osobami znajdującymi się po stronie Rosji. Przytoczył też bulwersującą historię dotyczącą jego przyjaciela z Krymu, z którym kiedyś grał w jednym zespole i miał dobre relacje.

- Naprawdę oczekiwałem od niego jakiejś reakcji, bo całego majątku dorobił się w Ukrainie. Tu mieszkał i widział, że tu nie ma banderowców i nacjonalistów - zaznaczył 39-latek, dając jasno do zrozumienia, że jego reakcji na działania Rosji nie było.

Przestał rozmawiać też z innymi osobami z Krymu. - Kiedy w pierwszych dniach wojny oczekiwałem od nich jakiegoś wsparcia, oni milczeli i udawali, że nic się nie stało. W ten sposób wystawili sobie odpowiednią ocenę. Teraz muszą z tym żyć - podsumował gorzko Zarubin, który grał m.in. w ekipach z Połtawy, Charkowa, a także Mykołajiwki.

Czytaj także:
Giorgio Chellini wybrał nowy klub
Tyle Maciej Rybus zarobi w Spartaku