Thomas Mueller to żywa legenda Bayernu Monachium. 35-latek całą dotychczasową karierę seniorską spędził w tym klubie, zdobywając liczne trofea. Mowa przede wszystkim o 12 tytułach mistrza Niemiec i dwóch triumfach w Lidze Mistrzów.
Choć obecnie mistrz świata sprzed 11 lat nie jest już podstawowym zawodnikiem bawarskiej drużyny, jego pozycja jest silnie ugruntowana. Napastnik często pojawia się na zmianach i pokazuje, że nadal potrafi strzelać bramki. Kibice Bayernu nie wyobrażają sobie bez niego klubu, choć o mały włos, a Niemiec zmieniłby klubowe barwy.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
Mueller ujawnił w wywiadzie dla "Der Spiegel", że poważnie myślał o opuszczeniu klubu. Powodem była sytuacja z jesieni 2019 r., kiedy to ówczesny trener Niko Kovac często pozostawiał go na ławce rezerwowych. - Powiedziałem klubowi, że jeśli moja sytuacja się nie zmieni, chciałbym rozważyć opcję transferu zimą - wspomina zawodnik, dodając, że nie nadawał się jeszcze do roli zmiennika.
Kovac odpowiadał za grę Bayernu od lipca 2018 do listopada 2019 roku. Chorwacki szkoleniowiec degradował Muellera i twierdził, że piłkarz dostanie szansę gry tylko w razie potrzeby. Klub nie zareagował na prośbę Niemca, sugerując jedynie, by zachował spokój i że rozmowy odbędą się w grudniu. Ostatecznie do nich nie doszło, ponieważ Kovac został zwolniony po porażce 1:5 z Eintrachtem Frankfurt.
To nie był pierwszy raz, gdy Mueller myślał o odejściu. Już w 2008 r. po debiucie pod wodzą Juergena Klinsmanna, który przestał na niego stawiać, rozważał bowiem transfer do Hoffenheim. Wtedy jednak pozostał w Bayernie, co przyniosło mu wiele sukcesów i pozwoliło stać się jednym z najlepszych napastników świata.
Mueller w latach 2014-2022 występował w bawarskiej drużynie u boku Roberta Lewandowskiego. Ich współpraca na murawie układała się bardzo dobrze i doprowadziła ich do licznych sukcesów.