Mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim oficjalnie dobiegły końca. Ostatnia rywalizacja miała miejsce w slalomie, do którego przystąpiło dwóch polskich zawodników - Michał Jasiczek oraz Piotr Habdas.
Po pierwszym przejeździe na prowadzeniu był Clement Noel. Francuz wyprzedzał Loica Meillarda o 0,19 s, natomiast trzeci Norweg Atle Lie McGrath trafił do lidera 0,64 s.
Powodów do zadowolenia nie mieli narciarze alpejscy z naszego kraju. Zwłaszcza Habdas, który wypadł z trasy w jej górnej części, przez co jasne było, że nie będzie klasyfikowany. Natomiast Jasiczek na półmetku plasował się na 36. miejscu ze stratą 4,33 s do lidera.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Żaden zawodnik z pierwszej trójki nie ukończył zmagań na zajmowanym miejscu po pierwszym przejeździe. Awans zanotowali bowiem zarówno Meillard, jak i McGrath, natomiast spadek zaliczył Noel.
Tym samym to Meillard zdobył złoty medal, na co Szwajcaria w tej konkurencji czekała aż 75 lat. Zawodnik, który wcześniej był najlepszy w kombinacji drużynowej, a do tego wywalczył brąz w slalomie gigancie, wyprzedził McGratha o 0,26 s. Podium uzupełnił Niemiec Linus Strasser notują 0,52 s straty do triumfatora.
Błąd Noela w drugim przejeździe sprawił, iż ten nie ukończył zawodów. Z kolei Norweg Henrik Kristoffersen, jeden z faworytów tej konkurencji i obrońca tytułu, był dopiero 13.
Powody do zadowolenia miał z kolei Jasiczek, który znacząco się poprawił. Udany występ w drugim przejeździe sprawił, że z 36. miejsca przesunął się na 28. Do zwycięzcy Polak stracił 6,88 s.