Mikaela Shiffrin jest absolutną legendą narciarstwa alpejskiego. W swojej karierze udowodniła to już wiele razy, a w niedzielę zrobiła to raz jeszcze - tym razem odnosząc setne w karierze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata.
Droga do setnej wygranej nie była usłana różami. Amerykanka swoje 99. zwycięstwo odniosła bowiem w listopadzie, a kilka dni później - w Killington - wypadła z trasy i doznała poważnej kontuzji brzucha.
Po dwumiesięcznej przerwie Shiffrin wróciła do rywalizacji i nie musiała czekać zbyt długo, aby w końcu sięgnąć po setną wygraną. W niedzielę triumfowała w slalomie rozgrywanym w Sestriere. Już po pierwszym przejeździe miała najlepszy czas obok swojego nazwiska. W drugim nie była najszybsza - ale na tyle szybka, aby przypieczętować wielkie zwycięstwo. Gdy przekroczyła linię mety, na jej twarzy pojawiły się łzy.
Shiffrin sięgnęła po swój pierwszy triumf w Pucharze Świata w 2012 roku. Dziś ma na koncie sto zwycięstw i jest najbardziej utytułowaną narciarką alpejską w historii. Jako jedyna wygrała zawody we wszystkich sześciu konkurencjach Pucharu Świata.
Drugą lokatę w niedzielnych zawodach zajęła Zrinka Ljutic (0,61 sekundy straty do Shiffrin), a trzecia była Paula Moltzan (0,64 sekundy straty do Amerykanki). Polki nie startowały.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców