Ależ było blisko. Przed dwoma laty w slalomie gigancie równoległym Maryna Gąsienica-Daniel otarła się o medal. Zawody jednak były naznaczone skandalem.
Szansa na wielki sukces
Już w eliminacjach Polce poszło znakomicie. Uzyskała czwarty czas i stała się jedną z kandydatek do medalu. Awansowała do ćwierćfinału, jednak w nim odpadła. I to nie przez własne błędy, a przez nierówne ustawienie trasy.
- Sytuacja była karykaturalna - mówił po zawodach w rozmowie z WP SportoweFakty wiceprezes PZN Marcin Blauth.
W slalomie równoległym narciarki musiały przejechać w jednym przejeździe po czerwonej, a w drugim po niebieskiej trasie. Do dalszej fazy awansowała ta, która uzyskała lepszy łączny czas obu wyścigów.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Strata po pierwszym przejeździe mogła wynosić maksimum 0,5 sekundy. Nawet jeśli wypadnie się z trasy, na trasę drugiego przejazdu ruszy się nie więcej niż 0,5 sekundy za rywalką. Ma to na celu uatrakcyjnienie rywalizacji. To rozwiązanie ma jednak sens, gdy niebieska i czerwona trasa są mniej więcej równe.
A tak nie było. Niebieska była wyraźnie wolniejsza. I te alpejki, które jechały po niej w drugim przejeździe, stały praktycznie na straconej pozycji.
- Te, które trafiały na czerwony tor w pierwszym przejeździe, były praktycznie na straconej pozycji. Im dłużej zawody przebiegały, tym sytuacja się pogarszała. Według pobieżnej oceny jeden tor był o sekundę wolniejszy od drugiego - dodawał działacz.
Czy Polka znów zachwyci?
Dwa lata później Polka jest jedną z kandydatek nawet do medalu w mistrzostwach świata. Może zdobyć to, co zostało jej pechowo odebrane dwa lata temu.
Kwalifikacje do slalomu giganta równoległego już we wtorek, 14 lutego, o godz. 17:30. Oprócz Gąsienicy-Daniel wystartują w nich także Magdalena Łuczak oraz Zuzanna Czapska. Do dalszej fazy zakwalifikuje się najlepsza szesnastka. Wyścigi o medale odbędą się w środę, 15 lutego, o godz. 12:00.
Czytaj więcej:
Apoloniusz Tajner wskazał przyczynę kłopotów Kubackiego i Żyły. "Wtedy skoki są nierówne"