- To był dobry początek sezonu, dla mnie, jak i dla całego zespołu - powiedział Timo Glock w rozmowie z autosport.com. - Z mojego punktu widzenia, podium już w drugim wyścigu było dużym osiągnięciem. Dla drużyny oznaczało to kolejny taki wynik, po tym jak w Australii na trzecim miejscu uplasował się Jarno Trulli. W Chinach już nie było tak kolorowa, ale to wspaniale, że na początku sezony dysponujemy tak konkurencyjnym samochodem. Jestem bardzo zadowolony ze sowich wyników. Tym bardziej, że trapiły mnie różne problemy wynikłe z przeróżnych warunków i mogę tylko podziękować zespołowi, bo pracowali bardzo ciężko – skomentował kapitalny początek zmagań czwarty kierowca w klasyfikacji generalnej.
Glock wyraźnie podkreśla, że nie jest usatysfakcjonowany swoim występem w Chinach. - Liczyłem na więcej, jednakże problemy z soboty i fakt, że wystartowałem z pit lane, to powinienem się cieszyć z dwóch punktów. Jak do tej pory punktowałem w wszystkich Grand Prix w tym roku, co jest pozytywnym zjawiskiem - ocenił swój występ w Shanghaiu kierowca Toyoty.
- Warunki na torze były dość zdradzieckie, szczególnie na pierwszych kilku okrążeniach. Startowałem na końcu stawki, z powodu nałożonej na mnie kary, unoszące się krople wody ograniczały widoczność. To było jak jazda z zamkniętymi oczami, kompletnie nic nie było widać. Miałem wypadek z Nickiem Heidfeldem, kiedy to nie wyhamowałem i uderzyłem w tył jego samochodu, uszkadzając swój przedni spoiler - kontynuował Glock.
Niemiec jest optymistycznie nastawiony do kolejnego swojego występu, który będzie miał miejsce w Bahrajnie. - Zimą prowadziliśmy tam testy, dlatego mam nadzieję, że dalej będziemy podążać w obranym kierunku i zdobędziemy tam sporo punktów. Generalnie musimy przeć do ustawicznego rozwoju. Wiemy, że pozostałe ekipy pójdą do przodu, dlatego musimy ciągle ciężko pracować. Musimy rozwijać się po prostu szybciej niż inni - zakończył Niemiec.