Robić swoje za wszelką cenę - rozmowa z Kajetanem Kajetanowiczem

Jeszcze dwa lata temu nie był brany pod uwagę jako pretendent do walki o Mistrzostwo Polski, teraz jako jeden z nielicznych trzyma się blisko Bryana Bouffiera w stawce Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Kajetan Kajetanowicz jest aktualnie najszybszym i najskuteczniejszym kierowcą rajdowym w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Na 65. Platinum Rajd Polski załoga Kajetan Kajetanowicz/Maciej Wisławski nie planowała tak szaleńczego tempa, jak na Rajdzie Elmot. Kierowca Mitsubishi Lancer Evo IX mierzył siły na zamiary mając jednocześnie nadzieję na dobry występ szczęśliwie zakończony na mecie. Tak się też stało i popularny Kajto zgarnął cenne trzy punkty za 5. miejsce.

Paweł Świder: Jak długo zajęły wam przygotowania do Rajdu Polski?

Kajetan Kajetanowicz: Szczerze mówiąc to przygotowujemy się do każdego rajdu jeszcze przed sezonem. Rajd jest tylko sprawdzeniem tego, co się robiło przed sezonem. W okresie zimowym jest więcej luzu, więc już wtedy należy przygotowywać się do tak ciężkich rajdów jak jak Rajd Polski. Jeździmy w temperaturach bardzo wysokich. To tak jakbyśmy w saunie ćwiczyli ciężarkami przez kilkanaście minut. Jeśli organizm nie jest przyzwyczajony do takich temperatur i sporego wysiłku fizycznego to można mieć kłopoty.

Zdarza ci się zrzucić kilka kilogramów przed rajdem?

- Nie zdarzyło mi się. Ważę trochę ponad 70 kilogramów, czyli niedużo. Gdybym coś zrzucił mogłoby się to odbić na mojej odporności i kondycji. Natomiast będzie trzeba starać się utrzymywać tę wagę przez kilka następnych lat...

Pewnie jeszcze przed startem milion razy w głowie "jechałeś" tegoroczny Rajd Polski. Mieliście konkretną taktykę na ten weekend?

- Taktyka była taka, żeby jechać bardzo szybko i cieszyć się jazdą. Na Elmocie było trochę inaczej, tam starałem się od razu dać z siebie wszystko, pojechać na sto procent. Tutaj nie miałem takiego komfortu, jaki miałem na poprzedniej rundzie. Na ubiegłorocznym Rajdzie Polski dopadł nas pech. Na z pozoru niegroźnej hopie złożyło nam się tylne zawieszenie. Mocowaniem wahacza uderzyliśmy w kamień i było już właściwie po zabawie...

Jesteście zadowoleni z osiągniętego wyniku? Maciej Wisławski mówił, że jakiekolwiek punkty do generalki w RSMP będą sukcesem

- Oczywiście. Po rajdzie Polski umocniliśmy się na pozycji wiceliderów w klasyfikacji generalnej mistrzostw polski. To dobra pozycja wyjściowa na drugą część sezonu.

Kibice wierzyli, że nie tylko zdeklasujecie enki, ale wróżyli wam zwycięstwo. Na oficjalnej stronie zespołu ukazała się sonda, która pytała które miejsce zajmiecie w Rajdzie Polski. Najwięcej osób, aż 31 proc. wybrało opcję "odniesie zasłużone zwycięstwo". To chyba dodaje sił i wiary, że nawet w takim gronie można nieźle namieszać?

- Miło to słyszeć, natomiast z tą wiarą bym nie przesadzał. Jestem wdzięczny kibicom, że są z nami, cieszę się, że są optymistycznie nastawieni mówiąc o zwycięstwie. Przejechanie go w szybkim tempie było dla nas dużym sukcesem. Uważam, że opinia o zwycięstwie to wielka przesada, ale cieszę się, że mam takich kibiców, którzy w nas mocno wierzą.

Jak podobał ci się superoes? Drugiego dnia kamieni na nim nie było już zupełnie, ale pamiętajmy o tym, że tor był budowany z myślą o przyszłorocznej rundzie Mistrzostw Świata, dojdą jeszcze trybuny, mostek itp

- To świetne rozwiązanie dla kibiców. Wreszcie organizatorzy zaczynają o nich myśleć. Na żywo może je oglądać nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Jeśli ten tor będzie miał jeszcze mostek to w ogóle będzie super.

Czy widzisz siebie w przyszłorocznym Rajdzie Polski w jakimś mocniejszym aucie? Na Mistrzostwa Świata w Polsce sporo czekaliśmy, więc może warto by sprawdzić się z najlepszymi?

- Bardzo bym chciał, ale zmiana auta na lepsze niesie ze sobą niesamowite koszty. W porównaniu do enki auto Super 2000 jest nawet dwa razy droższe. W budżecie wynajem auta zajmuje większą część. To nie takie proste ale szansa jest zawsze.

Od początku sezonu znacznie lepiej idzie wam drugiego i trzeciego dnia rajdu. Czy to kwestia lepszego dopasowania się do trasy, ustawienia samochodu itp.?

- Myślę, że są to zbiegi okoliczności na poszczególnych rajdach. Na Rajdzie Magurskim pierwszego dnia nie mieliśmy odpowiednich opon. Na drugi dzień te opony, które mieliśmy spisywały się rewelacyjnie. Na Krakowskim jechaliśmy szybko od początku. Może trochę przyspieszyliśmy drugiego dnia, może ktoś odpuścił. A jeśli chodzi o Elmot - Remy to jechaliśmy szybko od początku do końca. Po pierwszym dniu byliśmy na 3. miejscu, a na koniec rajdu już na drugim.

Jakie macie nadzieje odnośnie końcowej klasyfikacji generalnej sezonu? Miejsce na podium to maksimum możliwości?

- Oczywiście chcielibyśmy walczyć o jak najwyższą lokatę i w generalce i w grupie N. Bardziej realne są szanse na najwyższe lokaty w enkach, samochody S2000 jeśli jadą i się nie psują, a załoga nie popełnia błędów są szybsze od enek. Rajdy są na tyle nieprzewidywalnym sportem, że trudno się na cokolwiek nastawiać. Trzeba dawać z siebie wszystko i starać się nie popełniać błędów. Jeśli klasyfikacja się nie układa to zawsze jest szansa, że na następnym rajdzie sytuacja się odwróci. Rajdy są zależne od tysięcy czynników i niczego nie można przewidzieć.

Kszysztof Hołowczyc uważa cię za najbardziej przyszłościowego kierowcę w Polsce, twój pilot, Maciej Wisławski powiedział, że Kajetanowicz to wielki talent, który jeździ bez kompleksów. Tomek Czopik w magazynie WRC stwierdził, że gdybyś startował Super 2000 to Bouffier nie miałby tylu zwycięstw na koncie... Czuć presję środowiska?

- (śmiech) Nie, nie czuję czegoś takiego. Miło jest słuchać takich komentarzy. Rok, czy dwa lata temu jeszcze podchodziłem do tego inaczej i trochę się napinałem. Było ciśnienie ze strony sponsorów, kibiców, czy właśnie samych zawodników. Wydaje mi się, że sztuką jest izolować się od takich opinii. Trzeba robić swoje za wszelką cenę ale i korzystać z rad bardziej doświadczonych. Na przykład mój partner, Maciek Wisławski jest bardzo doświadczonym pilotem i z tego doświadczenia mogę korzystać.

A często zdarza się taka rozmowa z kimś bardziej doświadczonym?

- Niestety niezbyt często, bo kierowcy cenne uwagi zachowują raczej dla siebie. Ale są załogi, z którymi mamy dobry kontakt np. z Tomkiem Czopikiem i Łukaszem Wrońskim. To ludzie, z którymi można zawsze porozmawiać. Potrafimy wymieniać się jakimiś swoimi odczuciami, chociaż na odcinku jesteśmy rywalami. Cieszę się bardzo, że udaje nam się czasami wygrywać z nimi odcinki. Ta walka jest dla mnie motywująca i wiele radości daje wygrana z tak doświadczoną załogą. Oni są naprawdę bardzo szybcy. I mają doświadczenie międzynarodowe, co też jest bardzo istotne.

Sporo jeszcze musisz się nauczyć, aby osiągnąć szczyt swoich możliwości i ruszyć z nimi w świat?

- Żeby się rozwijać trzeba jeździć w zagranicznych rajdach. Uczymy się do końca życia, a to czy ruszamy za granicę zależy głównie od budżetu.

A gdybyście mieli odpowiedni budżet, aby wystartować poza granicami Polski wybrałbyś Mistrzostwa Europy czy IRC?

- Wtedy myślałbym o tym, żeby startować za granicą. Nad konkretnym cyklem jeszcze się nie zastanawiałem. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przede mną do tego, żeby startować za granicą. Na razie musimy się skupić na Mistrzostwach Polski.

Wielkimi krokami zbliża się moment debiutu pucharu Fiata Pandy. Czy projekt Damiana Jurczaka to dobry i słuszny pomysł? Jeszcze przed startem widoczne są problemy z dostawą części na czas, zatem możemy się spodziewać, że i w przyszłości takie problemy będą miały miejsce...

- Jestem przekonany o tym, że to słuszna inicjatywa, która ciągnie za sobą rozwijanie i promocję sportu motorowego w Polsce. Nie do końca się orientuję ile rajdów ma przejechać ten puchar, ile ma kosztować auto, ale jeśli to ma być przystępna rajdówka, a auto będzie dojeżdżało do mety, to jak najbardziej słuszna decyzja.

Ty też kiedyś startowałeś w firmowym pucharze Peugeota, teraz do Pandy wsiądą prawdopodobnie Piotr Adamus, Dariusz Poloński, Łukasz Habaj i Wojciech Włodek, a więc kierowcy jeżdżący już kilka lat. Kto z nich jest twoim faworytem?

- To kierowcy doświadczeni, ale mieli sporą przerwę. Są szybcy. Jeśli wystartuje Łukasz Habaj to na niego właśnie bym stawiał. Obaj jesteśmy z Dolnego Śląska i zimą razem jeździliśmy, wyciągaliśmy się nawzajem z rowów. Jeździliśmy autami typu Seicento, Peugeot, Astra, sporo kilometrów razem zrobiliśmy i znam jego możliwości.

Źródło artykułu: