O samochodowej Formule 1 słyszeli niemal wszyscy kibice, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o sporcie. O jej wodnej odmianie - niekoniecznie. Tymczasem Polska ma się czym chwalić, bo w F1H2O mamy swojego reprezentanta, który w lutym 2023 roku wygrał pierwszy wyścig w karierze. Bartłomiej Marszałek, bo o nim mowa, z powodzeniem wszedł w buty ojca, wielokrotnego mistrza świata.
To właśnie Marszałek zaprosił mnie na Zalew Zegrzyński pod Warszawą, by pokazać, jakie wrażenia towarzyszą jeździe bolidem-łodzią F1H2O. - Nie będę pływał w sposób, by nabić sobie ego. Chcę pokazać, na czym polega piękno tego sportu - zapowiedział reprezentant Orlen Teamu przed wejściem do motorówki.
Trudne warunki pogodowe
- Woda daje dużo większe możliwości. Na prostej będziemy po niej fruwać, w zakrętach będziemy się do niej przyklejać - powiedział Marszałek, nawiązując do "zwykłej" F1, gdzie kierowców ogranicza przyczepność asfaltu i opon. W wodnej F1H2O ogromne znaczenie ma też pogoda, bo los chciał, że demonstracyjne przejazdy były realizowane w deszczowych i wietrznych warunkach.
ZOBACZ WIDEO: Mecz z Niemcami zaszkodził Polakom? "Tu zawiódł mental"
- Fale zawsze są przeszkodą dla tych łodzi. Gdyby to miały być zawody, to myślę, że w takich warunkach sędzia wstrzymywałby się chwilę z decyzją o starcie - zdradził polski triumfator F1 H2O.
Miałem to szczęście, że pogoda na Zalewie Zegrzyńskim uspokoiła się po kilkudziesięciu minutach. - Jesteś pierwszą osobą, z którą zacząłem płynąć tak szybko, bo fale się uspokoiły. Teraz mogę bardziej pokazać, na co stać tę łódź - powiedział mi Marszałek po pokonaniu pierwszego okrążenia na wodzie.
Głowa lata w każdym kierunku
Bolid-łódź F1H20 przyspiesza od 0 do 100 km/h w niespełna 2 s. To od razu czuć. Osoba siedząca w środku jest mocno spięta pasami, a fizyka i tak robi swoje. Słowa "wryty w fotel" są w tym przypadku jak najbardziej adekwatne.
O ile pasy mogą zatrzymać ciało przed przemieszczaniem, o tyle gorzej z głową. Zwłaszcza będąc pasażerem i nie wiedząc, czy kierowca za chwilę wykona skręt w lewo, czy może jednak w prawo. Efekt był taki, że gdy Bartłomiej Marszałek po raz pierwszy zawrócił motorówkę, głowa samoczynnie odskoczyła w przeciwnym kierunku, a kaskiem uderzyłem o jej krawędź.
- To zupełnie normalne. Gdy zaczynałem przygodę z takimi łódkami, to też "latała" mi głowa - wyjaśnił mi po chwili Marszałek, który co jakiś czas zatrzymywał bolid-łódź F1H2O, aby tłumaczyć jej działanie. W zakrętach na szyję osoby znajdującej się w środku działają siły rzędu 3-5G, więc bez odpowiednich treningów wzmacniających mięśnie szyi się nie obejdzie.
Niedawno na torze Silesia Ring miałem okazję prowadzić bolid Formuły Renault, który osiąga podobne prędkości, a wrażenia potrafią być zgoła odmienne. Podczas gdy do asfaltu jesteśmy wręcz przyklejani dzięki właściwościom opon, na wodzie - im szybciej płynęliśmy, tym bardziej bolid-łódź unosił się w powietrzu. Znów kluczowe było w tym przypadku działanie pasów, bo trzymały one ciało w stałej pozycji.
W przypadku Zalewu Zegrzyńskiego kierowca miał do dyspozycji cały akwen i był jedyną łodzią. Uczestnicy zawodów F1H2O muszą zwracać uwagę na rywali, aby nie doprowadzić do zderzenia. - Nie ma dwóch takich samych okrążeń. Nie ma symulatora, który cię przygotuje do danych warunków. Jednego dnia woda jest gładka jak lustro, innego dnia jest pofalowana. Nie da się tego na sucho przećwiczyć, stąd tak ważne jest doświadczenie - powiedział mi Bartłomiej Marszałek.
Jaki jest bolid F1H2O?
Wejście do kokpitu bolidu F1H20 na pewno jest łatwiejsze, niż w przypadku maszyn samochodowych, gdzie liczy się każdy kilogram i centymetr. Przekonał się o tym niedawno nawet Neymar, który miał spory problem, by zmieścić się w kokpicie pojazdu Mercedesa, a mówimy przecież o profesjonalnym i wysportowanym piłkarzu.
W wersji dla dwóch osób, w maszynie F1H2O jest nawet sporo miejsca, co może wydawać się zaskakujące. - Bolid F1H20 można porównać do F1. Tak jak bolidy samochodowe nie przypominają aut z drogi, tak ten pojazd nie przypomina zwykłej motorówki. Jest ona robiona na wymiar kierowcy, cała wykonana jest z kompozytów węglowych. Waży 500 kg razem z silnikiem - wyjaśnił mi Marszałek.
- Ma silnik dwusuwowy 2,5-litrowy, 450 KM mocy. Rozwija prędkość do 250 km/h, ale najfajniejsze są zakręty. Te pojazdy nie mają hamulców i są w stanie bardzo szybko zmienić kierunek jazdy, oczywiście dzięki temu co kierowca robi w środku. Mogę spowodować, że łódź wtopi się w wodę i zawraca w miejscu przy prędkości 200 km/h. To generuje wtedy olbrzymie przeciążenia, nawet 10G - dodał Marszałek, potwierdzając moje wrażenia z wspólnej jazdy.
Umiejętności reprezentanta Orlen Teamu za kierownicą łodzi robią wrażenie. Podobnie jest z wrażeniami po wspólnym przejeździe. Pozostaje jedynie żałować, że wodna F1H2O jest tak niszowym sportem, bo ścigający się w niej zawodnicy zasługują na zdecydowanie większe uznanie.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Hamilton walczy z Mercedesem o pieniądze. Lojalność owszem, ale za wysoką cenę
- Koniec z próbami oszustwa w F1. Przepisy zmienione w trybie pilnym