Od 2014 roku Jan Błachowicz występuje w UFC. Jego ostatnim rywalem był Magomied Ankalajew, z którym "Cieszyński Książę" zremisował.
Za pośrednictwem mediów społecznościowych 39-latek poinformował o zmianach, do jakich doszło w jego sztabie. Sam zawodnik nie spodziewał się, że dojdzie do takiej sytuacji.
"Robert Jocz (trener - dop. MK) odszedł z klubu praktycznie bez słowa. Ani ja, ani nikt z mojego środowiska do dziś nie wie, o co chodzi. Nie mamy żadnego kontaktu pomiędzy sobą i szczerze mówiąc nawet go nie szukam. Jak nietrudno się domyślić takie angielskie wyjście było nie tylko zaskakujące, ale też niosło ze sobą realne komplikacje w mojej karierze" - napisał Błachowicz na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO: KSW chce takiej walki Chalidowa. Szef organizacji rzuca pomysł!
Błachowicz otwarcie przyznał, że nigdy nie wróci już do współpracy z Joczem. Nie wie, czy kiedykolwiek porozmawiają o tej sytuacji pomiędzy sobą. Jeśli tak, odbędzie się to bez udziału mediów.
"Musicie pamiętać o jednym. Nieważne, jaki to sport. Pomiędzy zawodnikiem a jego trenerami jest więź, której nie widać w pełni w wymiarze publicznym. To nie są gacie, które pierze się przed wszystkimi" - wyjaśnił.
Zawodnik zaapelował do swoich fanów, aby zaufali mu, kiedy mówi, że wie, co robi. Rozumie, jak wielką pasję mają w sobie kibice i że ich reakcje często są odzwierciedleniem tego, jak bardzo im zależy.
"Jedną z wielu rzeczy, których nauczyły mnie sporty walki to to, aby w swoim życiu starać się świadomie dążyć do wyznaczonych celów. Na tym będę się skupiał do końca mojej zawodowej kariery. Jak ją skończę to może napiszę książkę, wtedy sobie pogadamy od serca" - zakończył "Cieszyński Książę". Pełna treść oświadczenia poniżej.
Czytaj także:
- Niespodziewany rywal dla Pudzianowskiego? Jest na "tak"
- Znamy pełną kartę walk XTB KSW 78. Powraca Łukasz Rajewski