Katarzyna Bachleda-Curuś ma na koncie 2 medale olimpijskie: z Vancouver (2010, brąz) oraz Soczi (2010, srebro). Oba zdobyte w rywalizacji drużynowej. Zdobyła także srebro na MŚ w 2013 roku. Jest więc najbardziej utytułowaną zawodniczką w polskim łyżwiarstwie szybkim.
Drużyna polskich panczenistek miała szansę także na medal w Pjongczangu w ubiegłym roku, jednak przez błąd Bachledy-Curuś skończyło się na siódmym miejscu.
Zawodniczka wzięła winę na siebie, jednak teraz przyznała, że czuła się winna w takim samym stopniu jak pozostałe reprezentantki Polski.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Izrael - Polska. Kownacki z szacunkiem o rywalach. "Ich atak imponuje skutecznością"
- Nigdy w tej drużynie nie było dobrej chemii. Myślę, że wiązało się to z dysproporcją wieku. Luiza Złotkowska jest młodsza ode mnie o sześć lat, Natalia Czerwonka o kolejne dwa, a Kasia Woźniak o prawie dziesięć. Zresztą wychodziłam z prostego założenia. Nie musimy się kochać i lubić, żeby ze sobą pracować - powiedziała Bachleda-Curuś dla Onet Sport.
Zawodniczka dodała, że poza granicami Polski jest bardziej doceniana niż w ojczyźnie. Dzieje się tak nie tylko ze względu na wyniki sportowe, ale i przez ofertę korupcyjną, o jakiej publicznie opowiedziała. W wywiadzie dla telewizji NOS, udzielonym przed IO w Vancouver, Bachleda-Curuś zdradziła, że w 2006 roku, podczas olimpiady w Turynie, oferowano jej 50 tys. euro. To była cena za wycofanie się z rywalizacji na 5000 m.
Jak przypomina Onet Sport, propozycja łapówki wyszła od holenderskiej trenerki Ingrid Paul. Jej zawodniczka Gretha Smit była pierwszą rezerwową. Nasza zawodniczka wtedy odmówiła.
- Pewnie, że potem myślałam o całej tej sytuacji. Zastanawiałam się, co by było gdyby... Miałam przecież 26 lat i nagle otrzymałam propozycję zarobienia w łatwy sposób dużych pieniędzy. Zresztą do dzisiaj spłacam kredyt, który wzięłam na dom akurat w tym momencie. Myślę jednak, że po tym, co zrobiłam, wraca do mnie dużo dobrego. Zresztą, znając Holendrów, gdybym wzięła pieniądze, to pewnie wypłynęłoby to już na drugi dzień - przyznała Bachleda-Curuś.
Z kolei po IO w Vancouver dostała propozycję zmiany barw narodowych. Do panczenistki zgłosili się Kazachowie, oferując dobre pieniądze. Także w tym wypadku usłyszeli "nie".
CZYTAJ TAKŻE Złamała kość łokciową i promieniową. Pechowy trening polskiej olimpijki
CZYTAJ TAKŻE Służba w straży pożarnej ważniejsza niż kariera sportowa. Zbigniew Bródka dokonał wyboru