Nie ma wątpliwości ws. polskiej gwiazdy. "Nie powiedziała ostatniego słowa"

Instagram / Na zdjęciu: Natalia Maliszewska
Instagram / Na zdjęciu: Natalia Maliszewska

- Natalia jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w tym sporcie. I ja to będę powtarzać cały czas - powiedziała Aida Bella o Natalii Maliszewskiej w rozmowie z WP SportoweFakty. Nasza zawodniczka wróciła i zdobyła trzy medale mistrzostw świata.

W dniach 14-16 marca 2025 roku odbyły się mistrzostwa świata w short tracku. Reprezentacja Polski zanotowała znakomity występ w Pekinie, ponieważ zdobyła łącznie aż trzy medale, co jest naprawdę sporym wyczynem.

Zdecydowanie najwięcej powodów do zadowolenia ma Natalia Maliszewska, bo jako jedyna zgarnęła wszystkie trzy. Najpierw dokonała tego w sztafecie żeńskiej razem z Nikolą Mazur, Kamilą Stormowską i Gabrielą Topolską, później w sztafecie mieszanej ze Stormowską, Michałem Niewińskim i Diane Sellierem, a do tego jeszcze indywidualnie na 500 metrów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk przebywa za granicą. Bawi się w najlepsze

Powrót w najlepszym możliwym stylu

W rozmowie z WP SportoweFakty wielki występ Maliszewskiej w Pekinie skomentowała Aida Bella. Była reprezentantka Polski bardzo dobrze zna się z 29-latką, a swego czasu wspólnie występowały w kadrze.

- Na pewno ten sukces, którym Natalia zakończyła mistrzostwa świata, stał się symbolicznym przypieczętowaniem jej wielkiego powrotu do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jeśli spojrzymy na łączną liczbę medali, które Polacy przywiozą z tych mistrzostw, wynik jest imponujący - przyznała nasza rozmówczyni.

Bella podkreśliła, że do tej pory nigdy w historii nie doszło do takiego występu Biało-Czerwonych, który miał miejsce w Pekinie. - W ostatnich latach rzadko udawało się zdobywać medale na imprezie tej rangi. W poniedziałek minie siedem lat od pierwszego, historycznego medalu Natalii na 500 metrów wywalczonego na mistrzostwach świata w Montrealu. Przez kolejne lata polski short track nie zdobywał medali, dopiero w ubiegłym roku męska sztafeta powtórzyła ten sukces, zdobywając drugi w historii krążek mistrzostw świata - brąz na 5000 metrów. A teraz? Wracamy do kraju z trzema medalami z jednej imprezy! To absolutnie fenomenalny wynik.

Nasza rozmówczyni nie ma jednak wątpliwości, że Maliszewska z tegorocznych mistrzostwach świata najbardziej zapamięta jeden sukces. Mowa o brązowym medalu zdobytym w biegu na 500 metrów.

- Oczywiście, medale sztafetowe mają swoją wartość, ale medal indywidualny zawsze smakuje inaczej - i dla Natalii z pewnością jest najbardziej cenny - oceniła była reprezentantka Polski.

"Wydawało się, że może się nie podnieść"

Ostatnie lata dla Maliszewskiej były zupełnie nieudane. Ominął ją występ na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, a do tego jeszcze doszło zawieszenie z uwagi na procedurę antydopingową.

- Jej historia jest niezwykła i nie raz udowodniła, że potrafi podnieść się nawet z najtrudniejszych momentów. Życie jej nie oszczędzało, a ja znam jej historię bardzo dobrze. Sama, jako zawodniczka, miałam okazję z nią rywalizować oraz wspólnie startować dla kraju. Kiedy ponad 12 lat temu zdobywałyśmy razem brązowy medal mistrzostw Europy, już wtedy było widać, że Natalia to silna osobowość, obdarzona niesamowitą psychiką, idealną do uprawiania tak wymagającego sportu jak short track. Bo short track nie jest ani łatwy, ani nie jest oczywistym wyborem dla młodych sportowców. A psychika w tej dyscyplinie odgrywa kluczową rolę - wyznała Bella.

Zdaniem naszej rozmówczyni w przypadku Maliszewskiej mogło dojść do tego, że już nigdy nie pozbierałaby się z tego, co wydarzyło się Chinach. - To, co spotkało Natalię podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie - gdzie była w znakomitej formie i miała walczyć o medal na 500 metrów, ale przez pozytywny wynik testu na koronawirusa nie mogła nawet stanąć na starcie - było potężnym ciosem. Wydawało się wtedy, że może się już po tym nie podnieść i nie wróci do ścigania - przyznała.

- A potem przyszły kolejne problemy - perturbacje z Adamsem i procedurą antydopingową, które były konsekwencją jej absencji w Pekinie. Ale to wszystko pokazuje jedno: Natalia jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w tym sporcie. I ja to będę powtarzać cały czas - dodała z wiarą w to, że Maliszewska osiągnie jeszcze większe sukcesy.

Sukcesy Polski nie tylko w short tracku

W czasie, gdy polscy sportowcy odnosili sukcesy w short tracku, to samo działo się również w łyżwiarstwie szybkim. Władimir Semirunnij zdobył brązowy medal mistrzostw świata na dystansie 5000 metrów, a do tego dołożył srebro na 10 000 m. Na najniższym stopniu podium stanęła też nasza kadra kobiet w składzie Karolina Bosiek, Andżelika Wójcik i Kaja Ziomek-Nogal.

- Od kilku sezonów Polacy pokazują niesamowitą regularność w osiąganiu dobrych wyników. I to nie tylko tych medalowych. Nasi reprezentanci short tracku w tym sezonie niemal 60 razy plasowali się w czołowej dziesiątce. Na długim torze w całym sezonie też było wiele medali, a miejsc w pierwszej dziesiątce podobnie. Władimir Semirunnij zdobył swój drugi medal w Norwegii na MŚ - tym razem na 10 000 metrów. Łącznie Polacy zdobyli w Hamar 3 medale. To pokazuje, w jak dobrej kondycji jest dziś polskie łyżwiarstwo szybkie, zarówno na torze krótkim, jak i długim - podkreśliła Bella.

Takie wyniki z pewnością rozbudziły nadzieje w kontekście przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. - Nie ma sensu pompować balonika - trzeba po prostu robić swoje, konsekwentnie pracować i zachować cierpliwość - powiedziała nasza rozmówczyni na temat wspomnianego wydarzenia.

- Osobiście bardzo liczę na to, że ten upragniony medal olimpijski w short tracku w końcu uda się wywalczyć. Trzymam mocno kciuki za całą naszą kadrę obydwu dyscyplin, ale Natalii Maliszewskiej i Piotrowi Michalskiemu kibicuję najmocniej! Zresztą Piotr też ma coś do udowodnienia - w Pekinie zajmował miejsca tuż za podium: był czwarty na 1000 m i piąty na 500 m - dodała była reprezentantka Polski.

Nie ma obywatelstwa, a już błyszczy

W Polsce sporym echem odbił się sukces Rosjanina, która już zdobył dla nas dwa medale, a jeszcze nawet nie otrzymał obywatelstwa. Zwłaszcza że powrócił on do rywalizacji po długiej przerwie z uwagi na procedury w Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej (ISU), które utrudniali działacze z jego ojczyzny.

- Jeśli chodzi o Władimira Semirunnija i jego przerwę to na pewno sprawił ogromną niespodziankę. Takich sukcesów nie było od lat - podkreśliła Bella, która opowiedziała przy tym, jak wyglądał powrót Maliszewskiej po rocznej przerwie.

- Natalia po rocznej przerwie od ścigania sama podkreślała, że nie było łatwo wrócić - choć wydawało się, że wystarczy założyć łyżwy i wszystko będzie tak, jak dawniej. Wcale tak nie było. Nie potrafiła się rozpędzić, brakowało jej czucia środka ciężkości, miała trudności na wirażach. Nałożyła na siebie też ogromną presję, chcąc udowodnić, że nie zapomniała jak się jeździ. Przerwa nigdy nie pomaga - potrzeba czasu, cierpliwości, odpowiedniego treningu i, co najważniejsze, radości z jazdy - wyjaśniła nasza rozmówczyni.

W niedzielę każdy mówił o łyżwiarstwie

Była reprezentantka Polski nie ukrywała zadowolenia z tego, co działo się w niedzielę po sukcesach Biało-Czerwonych. - Cieszę się, że łyżwiarstwo stało się tematem numer jeden. Nie jestem w stanie zliczyć telefonów, które odbieram - wszyscy mówią o short tracku, o łyżwiarstwie szybkim, o Natalii Maliszewskiej. To naprawdę wyjątkowy moment dla polskiego łyżwiarstwa. Mistrzostwa świata na torze krótkim i długim przypadkowo zbiegły się w czasie - nie zdarza się to co roku - ale idealnie pokazały siłę obu dyscyplin - przyznała.

Bella nie ma wątpliwości, że obu dyscyplinach udało nam się osiągnąć rewelacyjne wyniki. W dodatku jest przekonana, że w naszym kraju reprezentanci w short tracku i łyżwiarstwie szybkim się wspierają.

- Sezon jest już zakończony, a do igrzysk olimpijskich zostało niewiele czasu. Te sukcesy jednak dają ogromną radość. Jestem pod wielkim wrażeniem postawy naszych zawodników. Łyżwiarze szybcy również pokazywali się z fantastycznej strony przez cały sezon. Kaja Ziomek-Nogal, wracając po przerwie macierzyńskiej, zaprezentowała się znakomicie. Andżelika Wójcik przez wiele miesięcy była liderką klasyfikacji generalnej na 500 metrów - choć na finiszu sezonu zabrakło niewiele, by utrzymać pierwsze miejsce. W sprincie świetnie radzili sobie też panowie - Damian Żurek, Marek Kania i Piotr Michalski - podsumowała nasza rozmówczyni.

Komentarze (3)
avatar
Yollo
17.03.2025
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Oby tylko znów nie wyszło, że na koksie była... 
avatar
Jan Blekota
17.03.2025
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Koksiara miała plan surowy,
przerzucać koks i kopać rowy.
Lecz gdy lód na stawie błysnął,
Łopatę rzuciła i zapał zniknął!
Miast przysiadów – piruet w biegu,
Zamiast skłonów – wiatr na brzegu.
L
Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści