"Aniołki Matusińskiego" znowu wracają z medalem z dużej imprezy. Tym razem nasza sztafeta 4x400 metrów, w nieco okrojonym składzie, wywalczyła brąz podczas Halowych Mistrzostw Świata 2022 w Belgradzie.
Polki w składzie: Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Kinga Gacka i Justyna Święty-Ersetic przegrały tylko z reprezentacjami Jamajki (1. miejsce) i Holandii (2. miejsce).
- Jednak wydaje mi się, że trochę popsułam. Ja rozpoczynałam ten bieg i gdybym go rozpoczęła... Mogłyśmy spokojnie walczyć tutaj o złoto. Jest mi z tego powodu przykro - powiedziała dla TVP Sport ze łzami w oczach Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
Baugmart-Witan przywołała legendę polskiego sportu Irenę Szewińską. - Cieszyłam się, że dostałam zmianę, którą lubię. Od dwóch dni słyszałam od Kingi: "Jak Irena Szewińska w Montrealu!". I faktycznie... Na drugim kole trochę biegłam jak Szewińska. Mam nadzieję, że pani Irena czuwała nad nami i dmuchała nam w plecy - przyznała nasza lekkoatletka.
Gacka bardzo obawiała się tego startu. - Byłam chyba najbardziej zmęczona z dziewczyn. Stresowałam się, jak to wyjdzie, bo miałam w ubiegłym tygodniu COVID-19. Bałam się, bo to jest moja pierwsza taka impreza na takim wysokim poziomie - podkreśliła.
Święty-Ersetic kończyła sztafetę. - Walczyłam całym serduchem. Szukałam miejsca w tym biegu dla siebie. Do końca walczyłam, ale na samym końcu przegrałam z Holenderką. Trochę przykro, ale trzeba podkreślić, że to jest kolejna impreza, z której wracamy z medalem - podsumowała liderka "Aniołków".
Zobacz:
HMŚ 2022. Co za seria Polek! Twitter pod wrażeniem Aniołków Matusińskiego
HMŚ. Zobacz miejsce Polaków w klasyfikacji medalowej